Wojna w Ukrainie pokazała dobitnie, jakie są zagrożenia dla gospodarki uzależnionej surowcowo od jednego dostawcy. Unia Europejska odcięła się od rosyjskiego węgla, w bólach uniezależnia się od rosyjskiej ropy, ale już przestawienie się na gaz z innych kierunków zajmie kilka lat. A budowaniu tej niezależności towarzyszy znaczący wzrost cen energii, co przekłada się na rosnącą inflację. Zdaniem Thierry’ego Bretona, komisarza UE ds. rynku wewnętrznego, to kolejny dowód na to, że w gospodarce trzeba myśleć geopolitycznie. Również jeśli chodzi o tzw. surowce krytyczne. – Ponieważ Unia nie rozwija swoich krajowych złóż surowców krytycznych i nie ma rozwiniętego przemysłu wydobywczego, przetwórczego i recyklingu, to jest uzależniona od importu wszystkich surowców krytycznych. Większość kobaltu mamy z Konga, litu z Chile, a prawie wszystkie pierwiastki ziem rzadkich sprowadzamy z Chin – powiedział Breton w rozmowie z grupą korespondentów europejskich mediów, w tym z „Rzeczpospolitą”. Jak podkreślił komisarz, nie ma nic złego w poleganiu na imporcie. – Jednak nadmierne uzależnienie Europy od krytycznych surowców, często pochodzących głównie z jednego kraju, staje się coraz bardziej ryzykowne – uważa Francuz.
Popyt i ryzyko
Bezpieczeństwem dostaw przejmuje się nie tylko Unia Europejska, ale też inne rozwinięte kraje świata. Powody są dwa. Po pierwsze, szybko rośnie popyt na surowce krytyczne, bo są one niezbędne dla produktów i technologii wymaganych w zielonej i cyfrowej rewolucji gospodarczej, takich jak półprzewodniki, elektronika, robotyka, przechowywanie danych, baterie, silniki elektryczne lub panele słoneczne. Ponadto popyt rośnie ze względu na konieczność większych inwestycji w europejską obronność i bezpieczeństwo, w tym drony, sprzęt noktowizyjny, systemy łączności czy satelity.
Po drugie, wzrostowi popytu towarzyszy rosnące ryzyko geopolityczne. Światowy rynek surowców krytycznych już doświadczył poważnych kryzysów. W 2010 roku Chiny zmniejszyły kwoty eksportowe pierwiastków ziem rzadkich o 37 proc. i całkowicie zaprzestały dostaw do Japonii z powodu sporu geopolitycznego na Morzu Wschodniochińskim. A jesienią 2021 roku doszło do tzw. kryzysów magnezowych spowodowanych wstrzymaniem przez Chiny działalności dwóch trzecich instalacji magnezowych. – Jeśli więc Rosja jest w stanie wojny, Chiny zakazują eksportu, a przemysł stoi w martwym punkcie z powodu pandemii albo jest trzęsienie ziemi w Chile, to mamy problem – mówi Breton.
UE w końcu to zrozumiała i do jesieni Breton ma przygotować strategię w tej sprawie. Już teraz ujawnia, co ona może zawierać. Przede wszystkim własne kopalnie, tam gdzie są zasoby surowców, i własne przetwórnie do ich oczyszczania. – Dla wielu górnictwo w Europie to kompletne tabu, bo jest uważane za „brudne”. Ale tak nie musi być, bo innowacje i nowe technologie pozwalają na wydobycie przy bardzo małym czy wręcz żadnym wpływie na środowisko – mówi komisarz. Breton ocenia potencjał własnej produkcji niektórych surowców krytycznych na 20–30 proc, co dałoby się zrobić do 2030 roku. – Przy takim potencjale staniemy się już ważnym graczem na światowym rynku – mówi komisarz. I wymienia kraje, w których te surowce mogłyby być wydobywane. W przypadku pierwiastków ziem rzadkich mowa m.in. o Polsce, kobalt mogłyby dostarczać Finlandia i Szwecja, a lit – konieczny do produkcji baterii dla samochodów elektrycznych – można znaleźć w Hiszpanii, Portugalii, Francji i Niemczech.