Jeszcze w styczniu nic nie zapowiadało tak błyskawicznego tempa uzgodnienia z Waszyngtonem międzyrządowej umowy. Inwazja Putina i wybuch wojny o Ukrainę zmieniły wszystko. Umowa – według zapowiedzi ministra obrony Mariusza Błaszczaka – przewiduje, że wraz z czołgami Abrams M1A2 SEPv3 Polska zamówi także pakiet logistyczny i szkoleniowy. Zakupione zostaną też symulatory, a wojskowe zakłady remontowe zostaną przygotowane do serwisowania czołgów w kraju.
Już wiadomo, że 70-tonowe Abramsy trafią nad wschodnią granicę RP. Zgodnie z deklaracjami MON to 1. Warszawska Brygada Pancerna i 19. Brygada Zmechanizowana z Lublina wchodzące w skład 18., tzw. Żelaznej Dywizji, będą wyposażane w nie jako pierwsze. Zdaniem min. Błaszczaka dostawy amerykańskich pancerzy powinny się zakończyć do 2026 r. MON latem zeszłego roku, informując o planach pozyskania czołgów z USA, szacowało wyjściową należność za 250 Abramsów, a także pojazdów wsparcia, na 23,4 mld zł. We wtorek, 5 kwietnia, poznamy dokładną sumę należności za sprzęt. Tak czy inaczej w grę wchodzą ogromne pieniądze. Gen. Maciej Jabłoński, pełnomocnik MON ds. wprowadzania Abramsów na uzbrojenie polskiej armii, twierdzi, że zamawiamy czołgi produkowane przez General Dynamics Land Systems, w najnowszej wersji M1A2 SEPv3. Dodatkowo zamówimy 26 pojazdów wsparcia technicznego M88A2 Recovery Vehicle „Hercules”.
Czytaj więcej
Przeciwlotnicze zestawy z Tarnowa, zabójcze dla wrogich bezpilotowców, są też dowodem postępu w zbrojeniówce.
Mosty dla kolosa
Gen. Waldemar Skrzypczak, pancerniak i b. dowódca Wojsk Lądowych, nie ma wątpliwości, że Abrams to broń doskonała. – Walory bojowe tych czołgów doceniłem podczas misji irackiej. To czołg dziś bezkonkurencyjny na świecie, wrogowi w bezpośrednim starciu na pustyni nie dawał szans – komentuje. – Tyle że żyjemy w czasach, gdy widać już pierwsze symptomy schyłku epoki czołgów – bo coraz częściej będą ją wypierać środki bojowe, m.in. broń rakietowa, zdolna do zadawania ciosów z większej odległości – stwierdza generał.
Zdaniem analityków zakup Abramsów wraz z pojazdami wsparcia, a także z imponującym – jak twierdzi MON – zapasem amunicji, jest w obliczu zagrożenia ze Wschodu działaniem racjonalnym. W opinii Mariusza Cielmy, szefa pisma „Nowa Technika Wojskowa”, trzeba też dostrzegać związane z tą inwestycją komplikacje: sprawiliśmy sobie już trzeci typ podstawowego pancerza w Wojskach Lądowych RP, któremu trzeba zapewnić sprawny serwis, a więc całe zaplecze logistyczne. Problemy mogą pojawić się z transportem Abramsów do miejsc dyslokacji, a potem na ćwiczenia. Amerykański kolos wymaga odpowiedniej infrastruktury drogowej i solidnych mostów. Jerzy Reszczyński, ekspert militarny, dodaje, że koszty utrzymania amerykańskich pancerzy nie są standardowe: czołg zużywa znacznie więcej paliwa niż eksploatowany w polskiej armii niemiecki Leopard.