Pod silną presją nadal były we wtorek kwity depozytowe rosyjskich spółek notowane w Londynie. Papiery Gazpromu traciły tam aż 32 proc., a Sbierbanku ponad 20 proc. Od szczytów z jesieni 2021 r. Gazprom stracił na giełdzie londyńskiej już 83 proc., a Sbierbank ponad 90 proc.
Nic dziwnego więc, że giełda w Moskwie była zamknięta już drugi dzień z rzędu. Regulator chce uniknąć panicznej wyprzedaży i najprawdopodobniej moskiewski rynek akcji pozostanie zamknięty do 5 marca.
Rubel nadal był we wtorek bardzo osłabiony: kurs dochodził rano do 108 rubli za dolara, a po południu zszedł do 101 rubli. Jeszcze w połowie lutego wynosił nieco ponad 75 rubli. Władze starają się bronić waluty za pomocą działań administracyjnych, czyli ograniczeń w jej transferach zagranicznych.
Prezydent Putin podpisał w poniedziałek wieczorem dekret mocno ograniczający rosyjskim obywatelom i spółkom możliwość wysyłania pieniędzy za granicę. Zakazane jest m.in. wysyłanie obcej waluty na konta w bankach znajdujących się poza Rosją, a także transfery walutowe dokonywane za pomocą platform cyfrowych. Rosyjskie spółki prowadzące interesy za granicą muszą zamienić na ruble 80 proc. swoich przychodów wypracowanych w obcych walutach.
W prezydenckim dekrecie znalazł się też przepis zakazujący rosyjskim spółkom dokonywać zagranicznych transferów walutowych „w związku z umowami dotyczącymi pożyczek”. Czy to oznacza, że zostaną zmuszone do bankrutowania na obligacjach denominowanych w dolarach i euro? Bank Rosji sprecyzował, że przepis ten dotyczy jedynie nowych pożyczek, a te zaciągnięte wcześniej nadal będą mogły być spłacane.