Według prognoz ekonomistów stopy procentowe NBP pozostaną na obecnym poziomie nawet do połowy przyszłego roku, a główna stopa, referencyjna, wynosić będzie 5,75 proc. W sumie może więc nas czekać co najmniej trzyletni okres wysokich kosztów pieniądza.
Dla banków to oczywiście świetny moment do pomnażania zysków, co jest rzeczą zupełnie naturalną. Ale tym razem mamy do czynienia również z bardzo zaskakującymi, nieoczywistymi konsekwencjami wysokich stóp, które można nazwać nawet odchyleniem od normy. Jak to wpływa na wyniki sektora finansowego?
Nie przybywa kredytów z problemami
– Dla mnie najbardziej zaskakujący jest fakt relatywnie dobrej jakości aktywów – wskazuje Marta Czajkowska-Bałdyga, analityczka firmy Ipopema Securities. Zwykle w okresie drogiego pieniądza w połączeniu ze słabą dynamiką PKB (a pod takim znakiem upłynął cały 2023 r. i pierwsza połowa tego roku) można spodziewać się znaczącego pogorszenia się sytuacji przedsiębiorstw i gospodarstw domowych, fali upadłości i bankructw, a w efekcie również – pogorszenia jakości obsługi kredytów.
Tymczasem obecnie jest wprost odwrotnie. W ostatnich miesiącach udział kredytów niepracujących (czyli niespłacanych) w wartości kredytów ogółem spadł do 5,3 proc., czyli poziomu najniższego od co najmniej 2010 r., i znacznie poniżej średniej wynoszącej 7,3 proc.