Stopień sfinansowania potrzeb pożyczkowych brutto w 2024 r. wynosi już ok. 31 proc. – poinformowało kilka dni temu Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytania PAP. Według naszych szacunków oznacza to, że rządowi udało się pozyskać na rynkach ok. 139 mld zł z planowanej na cały rok ogromnej kwoty 450 mld zł.
W dużym stopniu przyczyniły się do tego emisje jeszcze z poprzedniego roku, ale też całkiem nieźle wypadły styczniowe przetargi. I tak 5 stycznia udało się sprzedać papiery za 8,8 mld zł, a 4 stycznia – przy dużym popycie ze strony inwestorów zagranicznych – obligacje denominowane w unijnej walucie o łącznej wartości nominalnej 3,75 mld euro (czyli ok. 16 mld zł).
Rekordowe potrzeby
Takie wyniki mogą zmniejszyć ryzyka dotyczące realizacji tegorocznych potrzeb budżetowych. A przypomnijmy, że są one rekordowo wysokie. Jak wynika z projektu ustawy budżetowej, potrzeby netto mają wynieść ok. 252 mld zł wobec ok. 152 mld zł w 2023 r., a brutto – 450 mld zł wobec 290 mld zł w 2023 r. Jeszcze niedawno eksperci obawiali się, że resort finansów może być zmuszony do oferowania inwestorom lepszych warunków ze szkodą dla Skarbu Państwa, tak by w ogóle obligacje kupiono.
Na razie takich trendów nie widać. W pierwszej dekadzie stycznia rentowność polskich dziesięcioletniech obligacji skarbowych wahała się w przedziale 5,01–5,35 proc. To nieco więcej niż lokalne minima w grudniu 2023 r., ale można też mówić, że od czasu wyborów parlamentarnych w październiku 2023 r. polski dług jest wyraźnie lepiej wyceniany.