Całkiem interesująco wygląda też oferta banków przedstawiona w poniedziałek. Choć rzeczywista roczna stopa oprocentowania (RRSO), czyli całkowite koszty ponoszone przez konsumentów w stosunku rocznym, w każdym przypadku przekraczać będzie 2 proc., to jest to zgodne z założeniami programu – podstawowe oprocentowanie z punktu widzenia klienta to 2 proc. plus marża banku.
Różnice w ofercie
Do tego dochodzą też takie koszty jak prowizja, ubezpieczenie nieruchomości, ubezpieczenie na życie, różne podejście do wymogu wkładu własnego itp.
Różne jest też przyjęte przez banki nominalne oprocentowanie kredytów przed dopłatą – od 7,07 proc. w przypadku Alior Banku, poprzez 7,14 proc. w PKO BP i Pekao, aż po 8,3 proc. w VeloBanku. W efekcie dosyć mocno różni się też RRSO wyliczona dla reprezentatywnych przykładów. W Pekao to 4,72 proc., w PKO BP – 4,96 proc., w VeloBanku – 5,41 proc., a w Aliorze – 5,73 proc.
– To wielkości bardziej orientacyjne. By przekonać się, która oferta jest najbardziej odpowiednia dla nas, warto przejrzeć wszystkie propozycje – poleca Sadowski.
Niemniej jednak, na podstawie podanych przez banki przykładów, można poznać przybliżone koszty „kredytu 2 proc.”. Na przykład w Pekao kredyt w wysokości 335 tys. zł (na 27 lat) będzie kosztował klienta łącznie 278,2 tys. zł (prócz spłaty kapitału), a dopłaty z budżetu państwa wyniosą tu ok. 140,6 tys. zł. Pierwsza rata ma wynosić 1592,7 zł, a rata po dziesięciu latach – 2081,7 zł.
W VeloBanku 360 tys. kredytu, udzielonego na 25 lat, przy 10-proc. wkładzie własnym, kosztować ma łącznie 290 tys. zł (z czego 278,1 tys. to odsetki), a kwota dopłat z budżetu państwa sięgnąć ma 143,2 tys. zł.