Goldman Sachs rozważa zmniejszenie puli premii dla swoich ponad 3000 pracowników bankowości inwestycyjnej o co najmniej 40 procent w tym roku, ponieważ dyrektor naczelny David Solomon próbuje kontrolować koszty za pomocą głębszych cięć niż wielu jego rywali z Wall Street. Według „Financial Times” to może oznaczać, że wielu bankowców Goldman Sachs zdecyduje się na przejście do lepiej płacącej konkurencji. To może oznaczać gorsze wyniki banku za rok – uważa anonimowy starszy bankier Goldmana.
Czytaj więcej
Ekonomiści Goldman Sachs opracowali długoterminową prognozę rozwoju dla 104 państw świata. Wynika z niej, że gospodarka chińska stanie się większa od amerykańskiej w 2035 r. W 2050 r. największymi gospodarkami świata mają być natomiast: Chiny, Indie i USA. W 2075 r. gospodarka indyjska może się natomiast stać większa od amerykańskiej.
Cięcia, najgorsze od czasu kryzysu finansowego z 2008 roku, następują zaledwie rok po tym jak wiele banków na Wall Street wypłaciło swoim bankierom inwestycyjnym rekordowe premie z notowań giełdowych i fuzji firm. Jednak wydaje się, że tegoroczne cięcia w Goldman będą głębsze niż w innych bankach, mimo że bank radzi sobie z rosnącymi stopami procentowymi i zwalniającą gospodarką lepiej niż wielu rywali.
Według danych Refinitiv, na całym świecie pod względem opłat za bankowość inwestycyjną Goldman ustępuje w tym roku tylko JPMorgan Chase.
JPMorgan Chase, Citigroup i Bank of America zamierzają też mocno ściąć tegoroczne premie, bo aż o 30 procent – pisze „Financial Times”.