Na początek garść liczb. W 2019 r. w Japonii wpływy związane z turystyką wyniosły ok. 46 mld dolarów (czyli blisko 175 mld złotych, a więc ok. 45 proc. całego budżetu Polski na 2019 r.). W latach 2014–2019 szeroko rozumiana branża turystyczna przyczyniła się do powstania 1,37 mln miejsc pracy w Kraju Kwitnącej Wiśni. Udział turystyki w PKB Japonii w 2019 r. wyniósł 7 proc. W całym regionie Azji i Pacyfiku w 2019 r. turystyka wygenerowała 3 bln dolarów, co stanowiło 5,5 proc. PKB wszystkich krajów regionu. Prężnie rozwijająca się w tych krajach turystyka dawała łącznie zatrudnienie ok. 182 mln osób.
Nic więc dziwnego, że wywołane pandemią załamanie ruchu turystycznego skłoniło władze Japonii do działania. Po zaskakujący uderzeniu pierwszej fali zachorowań, udało się tam dość szybko – podobnie jak w Korei Płd. – powstrzymać rozwój epidemii, a japoński rząd rozpoczął reanimację branży turystycznej i wsparł turystykę krajową. 22 lipca uruchomiono program „Go to Travel" zachęcający Japończyków do poznawania piękna własnego kraju. Do 30 września w ramach programu rząd pokrywał do 35 proc. wydatków Japończyków podróżujących po kraju. A od 1 października dodatkowo przyznawał vouchery pokrywające kolejne 15 proc. kosztów krajowych wyjazdów, które można było wykorzystywać w miejscu wypoczynku.
Jednak już w listopadzie liczba zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 w Japonii zaczęła osiągać rekordowe poziomy od początku epidemii, a premier Yoshihide Suga musiał bronić programu „Go to Travel". Wielu krytyków rządu uważało go bowiem za czynnik przyczyniający się do rozprzestrzeniania koronawirusa w kraju. Szef kancelarii premiera Sugi Katsunobu Kato przyznał, że władze Japonii będą musiały ponownie przeanalizować sytuację, „biorąc pod uwagę z jednej strony liczbę zakażeń, a z drugiej potrzeby branży turystycznej i czynniki takie jak budżet". Z kolei japońscy eksperci do spraw ochrony zdrowia apelują, by regiony z dużą liczbą zakażeń były wyłączane z programu „Go to Travel".
Podobny spór rozgorzał w Polsce, po tym jak 21 listopada premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że ferie w całym kraju odbędą się dla wszystkich województw w jednym terminie i zaapelował, aby w ich trakcie pozostać w domach. To od razu wywołało sprzeciw branży turystycznej, dla której wizja pustych stoków narciarskich w środku sezonu zimowego oznacza finansową katastrofę. Z jednej strony racje epidemiczne, bezpieczeństwo, zdrowie i życie – z drugiej racje gospodarcze: wizja bankructw i zwolnień.
Tak wygląda walka o utrzymanie branży turystycznej w czasach szalejącej w świecie pandemii.