Od piątku prezydent USA przebywa w szpitalu wojskowym Walter Reed w Maryland. Jest pod opieką najlepszych lekarzy, otrzymał eksperymentalną mieszankę przeciwciał oraz lek remdisivir, który ma przyspieszyć walkę z infekcją. – Czuję się dobrze. Ale kolejne kilka dni będą prawdziwym testem – mówił prezydent w nagraniu opublikowanym w sobotę wieczorem.
Wirus, przez którego zmarło w USA ponad 208 tys. osób, to najpoważniejsze zagrożenie życia amerykańskiego prezydenta od 1981 r., gdy postrzelony został Ronald Reagan.
Grupa ryzyka
Obawy o zdrowie, a nawet życie, prezydenta są uzasadnione. 74-letni Trump przy znacznej nadwadze zaliczany jest do grupy największego ryzyka, jeśli chodzi o Covid-19.
Natomiast sytuacja, w której prezydent nie jest zdolny do wykonywania obowiązków, stanowi zagrożenie bezpieczeństwa kraju. Konstytucja określa, że gdy prezydent nie może sprawować urzędu, dochodzi do transferu władzy na wiceprezydenta, w tym wypadku Mike'a Pence'a. Tak było np. w 1985 r., gdy Reagan poddany został operacji jelita grubego, oraz w 2002 i 2007 r., gdy George W. Bush został uśpiony w celu wykonania kolonoskopii. Jeżeli wiceprezydent też nie może sprawować urzędu, obowiązek ten, na mocy prawa z 1947 r., spada na przewodniczącego Izby Reprezentantów – obecnie demokratkę Nancy Pelosi, potem na prezydenta pro tempore, którym jest 87-letni republikański senator Charles E. Grassley.
– Prezydent nadal sprawuje władzę – zapewniali w sobotę rzecznicy Białego Domu, a szef zespołu medycznego opiekującego się Trumpem zapewniał, że „prezydent czuje się dobrze i pracuje, będąc w szpitalu".