Rosyjska szczepionka na Covid-19 niepokoi naukowców

Rosja robi wszystko, by mieć szczepionkę na Covid-19 wcześniej niż Zachód. Prowadzone na skróty prace budzą wątpliwości naukowców, którzy obawiają się, że działania Moskwy doprowadzą do katastrofalnych skutków.

Publikacja: 02.10.2020 10:00

Szczepionka jak królik z kapelusza? W świecie nauki panuje sceptycyzm co do prawidłowości prac prowa

Szczepionka jak królik z kapelusza? W świecie nauki panuje sceptycyzm co do prawidłowości prac prowadzonych w Instytucie im. Nikołaja Gamaleja

Foto: Russian Direct Investment Fund/AP/east news/Alexander Zemlianichenko

Kiedy 4 października 1957 roku ZSRR wystrzelił Sputnik, cały świat był zszokowany. Moskwa pierwsza umieściła w kosmosie sztucznego satelitę Ziemi, pokonując Amerykanów i rozpoczynając nową erę w dziejach ludzkości. Człowiek radziecki udowodnił, jak bardzo jest zaawansowany technologicznie. 63 lata później Kreml stara się powtórzyć ten propagandowy sukces, tym razem na polu medycznym. Nie przez przypadek szczepionkę przeciwko koronawirusowi nazwano Sputnikiem V. Przygotowano nawet oficjalną animację, w której szczepionka w kształcie satelity niszczy planetę symbolizującą SARS-CoV-2.

Zwycięstwo w wyścigu o to, które państwo pierwsze opracuje skuteczną metodę ochrony przed Covid-19, pozwoliłoby Rosji przedstawiać się jako globalne mocarstwo zdolne rzucić wyzwanie Stanom Zjednoczonym i Chinom. Poprawiłoby także notowania Władimira Putina, których spadek spowodowały spóźniona reakcja na pandemię i pogarszająca się sytuacja gospodarcza. Jako państwo pomagające światu walczyć z koronawirusem Rosja podreperowałaby swoją reputację i zwiększyła tzw. miękką siłę.

Rywalizacja jest jednak zacięta. Prace nad szczepionkami trwają m.in. w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Chinach i Indiach. Łącznie na świecie testuje się ponad 160 różnych preparatów. By wyprzedzić konkurentów, Kreml obchodzi procedury i przyspiesza testy. Z powodu tego pośpiechu na dalszy plan schodzą kwestie bezpieczeństwa i skuteczności.




Dla wszystkich obywateli Federacji

Państwowa telewizja Rossija 1 już w maju, dwa miesiące po tym, gdy Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła pandemię koronawirusa, informowała, że Aleksander Ginzburg, dyrektor Instytutu Epidemiologii i Mikrobiologii imienia Nikołaja Gamaleja, który odpowiada za stworzenie szczepionki na Covid-19, sam ją sobie zaaplikował. Kilkanaście dni później Ministerstwo Zdrowia ogłosiło, że rozpoczyna pierwszą i drugą fazę testów szczepionki. Komentując te doniesienia, Kirił Dmitrijew, szef Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich (RFPI), który finansuje prace nad preparatem, powiedział o „momencie Sputnika", nawiązując do radzieckiego satelity.

11 sierpnia Władimir Putin ogłosił, że Rosja jako pierwsze państwo na świecie dopuszcza do użytku szczepionkę na Covid-19. Na spotkaniu z ministrami prezydent zapewnił, że jest ona „wystarczająco skuteczna". Dodał, że zaszczepiona została już jedna z jego córek i czuje się bardzo dobrze. Następnie, oczywiście w świetle kamer, zaszczepili się jeszcze lider Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji Władimir Żyrinowski, minister obrony Siergiej Szojgu oraz mer Moskwy Siergiej Sobianin. Ma to też uczynić sam Putin – tak przynajmniej później zapowiedział.

Na początku września na łamach renomowanego magazynu medycznego „Lancet" rosyjscy naukowcy opublikowali informacje o szczepionce na Covid-19 oraz wyniki pierwszej i drugiej fazy jej testów, które przeprowadzono w dwóch moskiewskich szpitalach. – Sputnik V bazuje na dwóch różnych typach adenowirusów (wirusy wywołujące niegroźne infekcje – red.), z których każdy przenosi część materiału genetycznego SARS-CoV-2. Szczepionka ma wywołać produkcję przeciwciał na koronawirusa, które zapobiegną zakażeniu ludzkich komórek – tłumaczy w rozmowie z „Plusem Minusem" prof. John P. Moore, mikrobiolog z nowojorskiego Weill Cornell Medical College.

Z udostępnionych informacji wynika, że badaniu poddano 76 ochotników w wieku od 16 do 80 lat, których podzielono na dwie grupy. W pierwszej fazie część osób otrzymała jedną dawkę preparatu zawierającą adenowirus typu 26, a część dawkę z adenowirusem typu 5. W drugiej fazie uczestnikom podano najpierw pierwszą dawkę szczepionki, a po 21 dniach drugą dawkę przypominającą.

Według Rosjan w ciągu trzech tygodni u zaszczepionych osób wytworzyły się przeciwciała koronawirusa, „bez poważnych skutków ubocznych". Aleksander Ginzburg zakłada, że „przeciwciała pozostaną na odpowiednim poziomie przez dwa lata, a nawet dłużej". 9 września minister zdrowia Michaił Muraszko w rozmowie z agencją TASS zapowiedział, że Rosja rozpoczyna trzecią fazę testów klinicznych szczepionki, w których udział ma wziąć ponad 40 tys. ochotników z Rosji, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wszyscy oni mają być monitorowani dzięki aplikacji mobilnej.

Kilka dni później Muraszko zapewnił, że do połowy września Sputnik V, produkowany w trzech miejscach w kraju, zostanie dostarczony do wszystkich rosyjskich regionów. Pierwsze dostawy miały trafić do obwodu leningradzkiego. Miesięcznie Rosjanie mają być w stanie wyprodukować kilkaset tysięcy dawek.

Pod koniec września nową szczepionką miało zostać zaszczepionych 5 tys. ochotników. Kreml już w październiku planuje rozpocząć masową kampanię szczepień przeciwko koronawirusowi. Na pierwszy ogień mają pójść lekarze, ratownicy medyczni, personel szpitali, nauczyciele oraz wojskowi. Moskwa zapowiedziała, że pod koniec tego miesiąca opublikuje częściowe wyniki trzeciej fazy testów, a według agencji TASS, od 1 stycznia przyszłego roku Sputnik V będzie dostępny dla wszystkich obywateli Federacji Rosyjskiej.

Szybkie tempo, dziwne dane

Mimo że rosyjskie prace nad szczepionką wyglądają obiecująco, wzbudzają duże wątpliwości w świecie nauki. Krótko po opublikowaniu w „Lancecie" danych dotyczących wyników pierwszej i drugiej fazy testów, grupa niemal 40 naukowców z renomowanych uniwersytetów z całego świata w liście otwartym do redakcji podważyła ich wiarygodność. Badacze zauważyli, że poziom przeciwciał u różnych pacjentów, którzy mieli otrzymać różne formuły szczepionki, jest identyczny. W rozmowie z portalem Moscow Times prof. Andrea Cossarizza, immunolog z uniwersytetu w Modenie, podkreśla, że „dane wyglądają jakby zostały przekopiowane". Jego zdaniem ze statystycznego punktu widzenia taki wynik jest nieprawdopodobny. Naukowcy porównali to do kilkukrotnego uzyskiwania tego samego wyniku przy rzucie kością.

– Gdy chcieliśmy sprawdzić oryginalne, szczegółowe dane liczbowe, stwierdziliśmy, że ich brakuje. Brakuje także informacji o ozdrowieńcach, które powinny być w bazie danych dotyczącej pierwszej fazy testów. Dlatego poprosiliśmy o publikację wszystkich oryginalnych informacji uzyskanych w trakcie badania – tłumaczy „Plusowi Minusowi" prof. Enrico Bucci, biolog z Uniwersytetu Temple oraz jeden z sygnatariuszy listu.

Naukowcy zwracają uwagę, że podobnych wątpliwości nie ma w przypadku prac nad chińską, amerykańską czy brytyjską szczepionką. Na przykład do publikacji dotyczącej wczesnej fazy testów klinicznych szczepionki AstraZeneca, nad którą pracują badacze z uniwersytetu w Oksfordzie, dołączono ponad 120 stron dodatkowych materiałów. Jednocześnie autorzy listu podkreślają, że nie wiedzą, czy doszło do umyślnej manipulacji. Domagają się jedynie dostępu do danych, by je ocenić.

W odpowiedzi Denis Łogunow, zastępca dyrektora Instytutu im. Nikołaja Gamaleja stwierdził, że wszystkie informacje są poprawne, autentyczne oraz zostały sprawdzone przez redakcję „Lanceta". „Zaprezentowaliśmy dane dotyczące testów, a nie takie, które mają zadowolić włoskich ekspertów", dodał buńczucznie, nawiązując do narodowości części sygnatariuszy listu.

21 września Rosjanie w „Lancecie" odnieśli się do zarzutów zachodnich naukowców. Podobieństwo wyników różnych pacjentów uzasadnili jednak w ogólny i nieprzekonujący ekspertów sposób. Surowych danych, o które ich proszono, nie udostępnili.

Wielu przedstawicieli świata nauki niepokoi także tempo rosyjskich prac nad szczepionką. Ich zdaniem, o ile w dobie pandemii każde państwo chce ją mieć jak najszybciej, o tyle Rosja poszła na skróty, nie spełniając przy tym międzynarodowych standardów testów klinicznych i tworząc niebezpieczny precedens. Z dystansem o Sputniku V wypowiedziała się również WHO.

– Wyniki pierwszej i drugiej fazy w żaden sposób nie upoważniają do podjęcia decyzji o wprowadzeniu szczepionki do masowego użytku. Średnia wieku zaszczepionych ochotników wynosi 27 lat, a skuteczność preparatu powinna być badana w różnych grupach wiekowych. Osoby starsze mogą inaczej reagować na szczepionkę niż młodsze. Rosyjskie Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że przeciwciała utrzymują się przez dwa lata. Jak można wysnuć taki wniosek, skoro pierwsza i druga faza trwały zaledwie kilkadziesiąt dni? Mamy kuriozalną sytuację, w której Moskwa najpierw akceptuje szczepionkę, a dopiero potem zapowiada trzecią fazę badań klinicznych, które mają potwierdzić jej skuteczność – mówi dr hab. Piotr Rzymski z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Podobnego zdania jest prof. Danny Atlmann, immunolog z Imperial College London. – Na całym świecie trzeba będzie dokonać wyboru, której szczepionki użyć. Nie można tego zrobić bez porównania wyników wielu badań trzeciej fazy, przeprowadzonych z zachowaniem wysokich standardów i dokładnej analizy. Tylko na tym etapie, gdy mówimy o próbie dziesiątek tysięcy osób, można się dowiedzieć, jak preparat zachował się w populacji i jaki poziom przeciwciał wytworzył. W tej fazie sprawdza się także, czy rzeczywiście można udowodnić, że w porównaniu z grupą placebo osoby zaszczepione są chronione. Ponadto widać, jak na preparat reagują ludzie w różnym wieku lub z różnych grup etnicznych, czy występują skutki uboczne i jaka liczba dawek jest bezpieczna – tłumaczy badacz.

Czy ten pociąg się wykolei?

Jak zauważa „New York Times", nawet jeśli szczepionka przejdzie trzecią fazę, naukowcy wciąż powinni ją monitorować, by się upewnić, że jest bezpieczna. Ponieważ zaszczepionych mają być setki milionów ludzi, niepożądane skutki mogą się ujawnić dopiero po pewnym czasie. Ostrzeżeniem dla Rosjan może być to, co wydarzyło się ze szczepionką AstraZeneca opracowywaną przez naukowców z Oksfordu. Choć pierwsza i druga faza testów dały zadowalające rezultaty, pracę nad preparatem wstrzymano już dwa razy. Najpierw, gdy w trzeciej fazie u jednego z pacjentów stwierdzono zapalenie rdzenia kręgowego. Badania wznowiono, gdy eksperci pracujący nad preparatem stwierdzili, że choroba nie ma związku ze szczepieniem. Zgodnie z doniesieniami „New York Times" chwilę później przerwano je znowu, bo druga osoba zapadła na tę samą chorobę. Według Brytyjczyków również ta sytuacja nie ma związku ze szczepionką. Mimo to trzeci podobny przypadek spowoduje zapewne przerwanie prac nad preparatem.

Na jeszcze jeden kłopot ze Sputnikiem V uwagę zawraca dr Anne Moore. Mikrobiolożka z uniwersytetu w Cork w eseju w portalu The Conversation pisze, że o ile rosyjski preparat wytworzył wysoki poziom przeciwciał, o tyle ważniejsza jest liczba tzw. przeciwciał neutralizujących, czyli takich, które hamują zakażenie komórek wirusem. Z publikacji w „Lancecie" wynika, że poziom przeciwciał neutralizujących był stosunkowo niski w porównaniu z opisanymi wynikami innych szczepionek. Może to świadczyć o tym, że Sputnik V nie zapewnia dobrej ochrony neutralizującej. Doktor zaznacza jednocześnie, że na razie, podobnie jak w przypadku innych badań klinicznych, nie wiadomo, jaki poziom przeciwciał neutralizujących jest wystarczający, aby chronić przed infekcją.

Obiekcje co do rosyjskiego preparatu mają sami Rosjanie. Z przeprowadzonego pod koniec sierpnia badania niezależnego ośrodka Centrum Lewady wynika, że 54 proc. ankietowanych nie jest gotowych zaszczepić się Sputnikiem V. Jak donosi rosyjska telewizji RBK, podobne badanie przeprowadzono wśród 3 tys. lekarzy. Ponad połowa z nich powiedziała, że nie jest gotowa przyjąć preparatu.

Na początku września, już po publikacji w „Lancecie", CNN informował, że związek zawodowy nauczycieli Uczitiel zbiera podpisy pod petycją, by obowiązek szczepień dla pracowników szkół wprowadzić dopiero po ukończeniu wszystkich testów klinicznych. W rozmowie z dziennikarzami wiceprzewodnicząca związku Marina Balujewa zauważa, że „preparat powstał z prędkością pędzącego pociągu i już teraz wzbudza obawy". Podobnego zdania jest chirurg jednego z moskiewskich szpitali. „Jak to możliwe, że potężne europejskie i międzynarodowe instytucje nie były tego w stanie zrobić, a niewielki Instytut im. Gamaleja był?", pyta w materiale CNN.

Oficjalnie szczepienie ma być dobrowolne, ale 15 września „Moscow Times" napisał, że resort zdrowia rozważa uzależnienie wypłacania premii pracownikom medycznym od tego, czy przyjmą preparat. Putin obiecywał, że lekarze i inni pracownicy służby zdrowia otrzymają nawet po tysiąc dolarów za walkę z Covid-19.

Hakerzy w laboratorium

Cieniem na rosyjskich pracach nad szczepionką kładą się oskarżenia o próbę kradzieży własności intelektualnej. W lipcu szefowie brytyjskiego, amerykańskiego i kanadyjskiego wywiadu wydali wspólne oświadczenie, w którym poinformowali, że hakerzy związani ze Służbą Wywiadu Zagranicznego próbowali wykraść informacje o preparatach powstających na Zachodzie. Cyberprzestępcy z grupy APT29, zwanej także „Cozy Bear", interesowali się szczególnie szczepionką AstraZeneca. To oni odpowiadają m.in. za włamania na serwery Partii Demokratycznej podczas amerykańskich wyborów prezydenckich w 2016 roku.

Według brytyjskich i kanadyjskich agencji wywiadowczych Rosjanie korzystali ze złośliwego oprogramowania WellMess oraz WellMail, by kopiować i ściągać dane z zainfekowanych komputerów. Inną ulubioną metodą rosyjskich hakerów jest tzw. phishing, czyli wyłudzanie danych poprzez wysyłanie e-maili, które zawierają linki do fałszywych stron. Nieświadoma ofiara otwiera je w przekonaniu, że wchodzi np. na stronę swojego banku, gdzie jest proszona o zalogowanie się bądź podanie informacji o swoim koncie. Celem tych ataków byli głównie pracownicy Uniwersytetu Oksfordzkiego, naukowcy z Imperial College w Londynie oraz badacze amerykańskiej firmy Moderna. Wszystkie te ośrodki prowadzą zaawansowane prace nad szczepionkami na Covid-19.

W rozmowie z dziennikarzami stacji NBC News szef brytyjskiego Narodowego Centrum Cyberbezpieczeństwa Ciaran Martin stwierdził, że pierwsze ataki hakerów z grupy APT29 wykryto już w lutym. Dodał, że nie ma dowodów na to, by jakieś dane wykradziono. Eksperci zwracają jednak uwagę, że podczas cyberataków niektóre informacje mogą zostać uszkodzone albo bezpowrotnie stracone nawet wbrew woli hakerów. By zapobiec kolejnym próbom kradzieży w kluczowych laboratoriach i instytucjach zaangażowanych w tworzenie szczepionek wzmocniono zabezpieczenia cybernetyczne. To szczególnie ważne, bo wynikami badań zachodnich firm interesują się także Chińczycy i Irańczycy.

Kreml odrzuca oskarżenia odnośnie do działalności Cozy Bear i twierdzi, że w ten sposób próbuje się podważać rosyjskie osiągnięcia.

Bezcenne zaufanie

Podnoszone przez zachodnich badaczy wątpliwości związane ze Sputnikiem V zdają się nie martwić całej grupy państw, które już wyraziły chęć zakupu szczepionki. Zaledwie dzień po tym, gdy Władimir Putin ogłosił, że Rosja dopuszcza preparat do użytku, dwa brazylijskie stany Parana i Bahia zamówiły 50 mln dawek szczepionki z możliwością podwojenia tej liczby. Jak zapowiedział Kirił Dmitrijew, szef RFPI, dostawa ma zostać zrealizowana do marca przyszłego roku. Trwają już rozmowy z kolejnymi pięcioma stanami oraz z rządem federalnym.

Jeszcze w sierpniu wietnamskie media rządowe poinformowały, że kraj chce kupić od 50 do 150 mln dawek Sputnika V. Według dziennika „Tuoi Tre", część szczepionek Kreml przekaże za darmo jako „donację", a za pozostałe zapłaci rząd w Hanoi. Na początku września RFPI podpisał umowę z meksykańską firmą farmaceutyczną Landsteiner Scientific na dostawę ponad 30 mln dawek preparatu. Dostawa ma się rozpocząć już w grudniu.

Meksykański prezydent Andres Manuel Lopez Obrador zapowiedział, że jeśli zostanie dowiedzione, że szczepionka działa, pierwszy zgłosi się na ochotnika, by ją wypróbować. W połowie września prezydent Filipin Rodrigo Duterte zapowiedział zaś, że jego kraj priorytetowo będzie traktował zakup szczepionki produkcji rosyjskiej albo chińskiej. Zarzucił również zachodnim firmom, że domagają się zapłaty zaliczki, zanim dostarczą preparat. Dodał jednocześnie, że Sputnik V będzie musiał uzyskać zgodę lokalnego regulatora, zanim zostanie dopuszczony do użytku.

Ponad 100 mln dawek szczepionki Moskwa ma sprzedać Indiom. W dopuszczeniu preparatu na rynek i jego dalszej dystrybucji Rosjanom ma pomóc międzynarodowa firma farmaceutyczna Dr. Reddy's z siedzibą w Hajdarabadzie. Kreml zawarł również umowę na wyprodukowanie w Indiach następnych 300 mln dawek. Mimo że Sputnik V nie przeszedł jeszcze trzeciej fazy testów klinicznych, szczepionkę kupił również Kazachstan. Moskwa i Nur-Sułtan podpisały umowę na dostawę 2 mln dawek.

Pierwsze testy preparatu prowadzi już Białoruś. Tamtejszy minister zdrowia podkreślił, że na razie szczepionki nie podano ochotnikom. Ma to nastąpić w ciągu miesiąca. Wenezuelski prezydent Nicolas Maduro zapowiedział, że z przyjemnością jako pierwszy zaszczepi się rosyjską szczepionką. Z kolei, jak donosi serwis Al-Monitor, rosyjscy dyplomaci intensywnie lobbują za preparatem w Kairze, próbując przekonać egipskie władze do uczestniczenia w jego produkcji.

Łącznie, jak informuje RFPI, Sputnikiem V jest zainteresowanych ponad 30 państw. By zaspokoić popyt, Rosjanie zamierzają wyprodukować miliard dawek preparatu przeciw Covid-19. Rosnące zainteresowanie rosyjską szczepionką niepokoi wielu ekspertów. Ich zdaniem nieostrożne działania Moskwy mogą podważyć cały globalny wysiłek na rzecz walki z koronawirusem. – Szczepionki to jedyny sposób, by przejść przez tę pandemię, i nie możemy sobie pozwolić na erozję zaufania do nich. Polityczne zaangażowanie w coś, co powinno być rygorystycznie nadzorowanym procesem naukowym, właśnie do tego prowadzi – ostrzega prof. Atlmann.

Trzeba pracować razem

Taki scenariusz to woda na młyn rosnących w siłę ruchów antyszczepionkowych i zwolenników teorii spiskowych. Nie chodzi nawet o same skutki uboczne, których może nie być, ale o kontrowersje związane z łamaniem przez Kreml procedur. – Nawet jeśli Rosjanie odniosą sukces, to sama świadomość, że można pominąć dokładną ocenę preparatu, skracać czas obserwacji skutków ubocznych oraz zmniejszać liczbę osób potrzebną do testów, jest bardzo groźna – zauważa prof. Bucci. Inne, nie mniej poważne, zagrożenie dostrzega Wiktor Tatarskij, biolog z Rosyjskiej Akademii Nauk Medycznych. – Może być tak, że szczepionka nie będzie działała tak jak powinna, ale rozpocznie się jej dystrybucja. Nie będzie chroniła ludzi, ale da im fałszywe poczucie bezpieczeństwa – tłumaczy naukowiec. Wówczas wiele osób z grupy ryzyka może przestać stosować się do zaleceń lekarzy, sądząc, że po zaszczepieniu nic im już nie grozi.

Co gorsza, wygląda na to, że w ślady Rosji są gotowe pójść inne państwa. – Mamy do czynienia ze szczepionkowym wyścigiem zbrojeń. Donald Trump już nalega na badaczy, by przyspieszyli pracę nad amerykańskim preparatem, tak, by został przyjęty jeszcze przed wyborami prezydenckimi. Działania Moskwy wywierają presję na innych polityków, by też podążali tą niebezpieczną drogą – mówi dr Rzymski. Na skróty podczas testów nad szczepionką idzie również Pekin. – W sprawie szczepionek wszystkie kraje muszę się wyrzec „nacjonalizmu". Muszą pracować razem, żeby rozwiązać globalny problem, a nie próbować ze sobą rywalizować – apeluje prof. Moore. Jeśli tego nie zrobią, to na końcu ofiarą błędów i zaniedbań padną miliony pacjentów.

Kiedy 4 października 1957 roku ZSRR wystrzelił Sputnik, cały świat był zszokowany. Moskwa pierwsza umieściła w kosmosie sztucznego satelitę Ziemi, pokonując Amerykanów i rozpoczynając nową erę w dziejach ludzkości. Człowiek radziecki udowodnił, jak bardzo jest zaawansowany technologicznie. 63 lata później Kreml stara się powtórzyć ten propagandowy sukces, tym razem na polu medycznym. Nie przez przypadek szczepionkę przeciwko koronawirusowi nazwano Sputnikiem V. Przygotowano nawet oficjalną animację, w której szczepionka w kształcie satelity niszczy planetę symbolizującą SARS-CoV-2.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI Act. Jak przygotować się na zmiany?
Plus Minus
„Jak będziemy żyli na Czerwonej Planecie. Nowy świat na Marsie”: Mars równa się wolność
Plus Minus
„Abalone Go”: Kulki w wersji sumo
Plus Minus
„Krople”: Fabuła ograniczona do minimum
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Viva Tu”: Pogoda w czterech językach