Tragiczny błąd Zachodu w walce z koronawirusem

Kilkadziesiąt tysięcy osób zostałoby zapewne uratowanych, gdyby przywódcy starej Unii zareagowali równie szybko na pandemię co Europa Środkowa.

Aktualizacja: 05.05.2020 00:17 Publikacja: 03.05.2020 18:10

Praga. W kolejce do testu na koronawirusa

Praga. W kolejce do testu na koronawirusa

Foto: AFP

Jak wielokrotnie w przeszłości tak i w czasach zarazy Wspólnota została przecięta na pół. Tym razem jednak to po jej wschodniej stronie sprawy mają się lepiej, a po zachodniej – zdecydowanie gorzej.

W ostatni weekend na milion mieszkańców przypadało 537 zgonów z powodu wirusa w Hiszpanii, 475 we Włoszech, 414 w Wielkiej Brytanii (która w UE już nie jest), 378 we Francji i 81 w Niemczech, ale 4 na Słowacji, 17 w Polsce, 22 w Czechach, 35 na Węgrzech i 65 w Austrii.

– Po części to był wynik szczęścia, bo w Europie wirus zaatakował jako pierwsze Włochy, gdzie pracuje wielu Chińczyków w przemyśle tekstylnym i dokąd przyjeżdża wielu chińskich turystów. To dało innym krajom czas na zrozumienie, jak groźna jest pandemia, i co zrobić, aby ją powstrzymać – mówi „Rzeczpospolitej" Thomas Czypionka, szef działu polityki zdrowia w wiedeńskim Instytucie Studiów Zaawansowanych (IHS). – Europa Środkowa zdołała jednak ten czas dobrze wykorzystać, a kraje zachodnie: nie – dodaje.

Trudne rozliczenie

Profesor Martin McKee ze Szkoły Higieny i Chorób Tropikalnych w Londynie podkreśla w rozmowie z „Rz": czas jest czynnikiem kluczowym. W normalnych warunkach jedna osoba zakaża każdego dnia trzy kolejne. Epidemia rozwija się więc wykładniczo. Każdy tydzień zwłoki przekłada się na ogromną liczbę infekcji. Dlatego ważne jest, że kraje Europy Środkowej zareagowały na pandemię błyskawicznie.

Na Zachodzie podobna ocena jest przyjmowana niechętnie. O sukcesie Europy Środkowej długo milczano, ostatnio niektóre media poświęciły na ten temat artykuły, w tym „Guardian", „Bloomberg" i „Financial Times". Jednak to sprawa kluczowa: porażka zachodnich przywódców przekłada się na dziesiątki tysięcy zgonów, rzecz niespotykaną w tych krajach od drugiej wojny.

– Jest kwestia trudnych rozliczeń za tę tragedię. Dlaczego na przykład Emmanuel Macron tego samego dnia (15 marca) przeprowadził wybory samorządowe i nakazał zamknięcie barów i restauracji? – pyta Thomas Pellerin Carlin z Instytutu Delorsa w Paryżu.

Olga Loblova, wykładowca polityki ochrony zdrowia na uniwersytecie Cambridge, tak tłumaczy „Rzeczpospolitej" różnice w podejściu krajów do pandemii: – W Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii mówiono: u nas coś takiego się nie zdarzy, tylko Włochy mogły doprowadzić do takiej porażki. W Europie Środkowej podejście było inne: skoro tragedia pogrążyła Włochy, zaraz dotrze do nas, bo nie jesteśmy lepsi. Poczucie kulturowej wyższości zgubiło Zachód.

Jak dodaje Lobova, wygodne tłumaczenie sukcesu Europy Środkowej w zachodnich mediach brzmiało: to są społeczeństwa, które przeszły przez komunizm, więc nie mają oporów przed rygorami zamrożenia życia społecznego. – Tylko że gdyby te kraje utrzymały otwarte granice, mówiono by odwrotnie: no tak, oni tak długo walczyli o swobodę podróżowania, że teraz chcą ją zachować za wszelką cenę – śmieje się Loblova.

Polska, razem z ośmioma innymi krajami Unii, 15 marca wstrzymała ruch na granicy. Dwa tygodnie później została za to ostro skrytykowana przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. – Sprzeciw KE wobec zamykania granic przez Austrię, Polskę, Czechy i inne kraje Europy Środkowej był całkowitą pomyłką. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiły po wybuchu pandemii Tajwan, Korea Południowa i Singapur, było wprowadzenie kontroli osób przybywających z Chin. To był kluczowy element opanowania zarazy – podkreśla Thomas Czypionka

Domy spokojnej starości

Zdaniem austriackiego eksperta inną przyczyną różnicy w skali ofiar okazał się stan służby zdrowia. Lata oszczędności w Wielkiej Brytanii, Francji czy Hiszpanii zrobiły swoje: gdy szpitale zalała fala pacjentów z ostrym zapaleniem płuc, zabrakło respiratorów, maseczek, kombinezonów dla lekarzy. – Wiedeń był na to gotowy – podkreśla natomiast Czypionka.

W innych krajach Europy Środkowej przygotowanie służby zdrowia na pewno nie było takie jak w Austrii, ale nie musiały one też stawić czoła porównywalnej z zachodnią falą zakażeń.

– To państwa, które nie są tak przejrzyste jak starsze demokracje Europy. Ale wyzwanie pandemii wymaga od administracji innych umiejętności, głównie skuteczności działania. Na tym polu Europa Środkowa się sprawdziła – mówi Loblova.

Ponad połowa ofiar pandemii w Europie to rezydenci domów spokojnej starości. – Nie pojmuję, dlaczego władze od razu zrozumiały szczególne zagrożenie dla pasażerów wycieczkowców czy nawet więźniów, ale nie pomyślały o ośrodkach dla najstarszych – zastanawia się prof. McKee.

Sporządzenie bilansu walki z pandemią utrudniają wątpliwości co do wiarygodności liczby zgonów. Ale to problem wszystkich krajów. W wielu nie uwzględniono tych, którym nie przeprowadzono testu na wirusa, w Wielkiej Brytanii dopiero od kilku dni w statystykach uwzględniania są domy spokojnej starości. Różnica w skali testów w Europie Środkowej także nie tłumaczy wszystkiego: w Belgii na milion mieszkańców przeprowadza się ich wciąż mniej niż w Czechach, a mimo to wirus zgasił tu proporcjonalnie blisko 20 razy więcej pacjentów.

Jak wielokrotnie w przeszłości tak i w czasach zarazy Wspólnota została przecięta na pół. Tym razem jednak to po jej wschodniej stronie sprawy mają się lepiej, a po zachodniej – zdecydowanie gorzej.

W ostatni weekend na milion mieszkańców przypadało 537 zgonów z powodu wirusa w Hiszpanii, 475 we Włoszech, 414 w Wielkiej Brytanii (która w UE już nie jest), 378 we Francji i 81 w Niemczech, ale 4 na Słowacji, 17 w Polsce, 22 w Czechach, 35 na Węgrzech i 65 w Austrii.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1003
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999