Jest pani ekspertką od wielkich transakcji, fuzji i przejęć oraz struktur korporacyjnych. Doradzała pani w ich zakładaniu. Czy był w nich rosyjski kapitał?
Przed przyjazdem do Polski pracowałam w Kijowie w kancelarii Arzinger i rzeczywiście zajmowałam się fuzjami i przejęciami. Zresztą dziś też doradzam w takich sprawach. Podobnie jak wielu innych prawników transakcyjnych, musiałam dobrze znać wielopoziomowe struktury międzynarodowych korporacji. Były czasy, gdy ze względów bezpieczeństwa lub podatkowych inwestorzy z różnych krajów lokowali swój kapitał i zakładali firmy na Malcie, Cyprze i w wielu innych miejscach. Oczywiście rosyjski kapitał też był i jest zaangażowany w takich strukturach.
Anna Zoria
Pytam o to, bo dziś wiedza o takich międzynarodowych siatkach spółek jest cenna w poszukiwaniu kapitału rosyjskich firm wspierających Kreml i agresję na Ukrainę. Jak prawnicy z taką wiedzą mogliby przydać się w wydobyciu tych gigantycznych środków?
Oczywiście wiemy na ten temat sporo i nam też zależy, żeby te pieniądze odnaleźć, zamrozić, a potem przeznaczyć na odbudowę naszego kraju zniszczonego przez okupanta. Co do rosyjskiego kapitału w Ukrainie, to sprawa jest już uregulowana, bo zajmuje się tym rządowa Agencja Poszukiwania i Zarządzania Aktywami (ARMA). Działała już przed wojną i zarządzała majątkami przejętymi od osób uwikłanych w korupcję. Teraz zajmuje się też poszukiwaniem rosyjskich majątków. Poza tym wprowadzono procedury ich konfiskaty. Zdarzało się już, że ukraińscy prawnicy współpracowali z tą agencją, nawet na zasadach pro bono, dostarczając informacji. Jeżeli ARMA współpracuje z kancelariami na zasadach komercyjnych, to – jak każdy rządowy organ – ogłasza przetarg na ich usługi. W Unii Europejskiej oczywiście wprowadzono sankcje wobec wielu firm rosyjskich i nawet zamrożono wiele nieruchomości rosyjskich oligarchów, ale wciąż miliardy euro pozostają ukryte w tych skomplikowanych strukturach.