Zasłabnięcie lub zaśnięcie kierowcy – to dwie hipotezy chorwackich śledczych badających tragiczny w skutkach wypadek polskiego autokaru. Jechało w nim do Medjugorje 42 pielgrzymów.
W sobotę ok. godz. 5.40 na zakręcie A4 w pobliżu miasta Varażdin autobus wjechał do rowu. Skutki zdarzenia nie byłyby tak tragiczne, gdyby wzdłuż jezdni nie przebiegał betonowy mur, w który uderzył autokar. Na miejscu zginęło 11 osób, w tym kierowca – służby chorwackie musiały rozciąć pojazd, by wyciągnąć ciało.
Czytaj więcej
Cztery osoby spośród 32 rannych w wypadku polskiego autokaru w Chorwacji wróciły w nocy do kraju. 19 osób wciąż pozostaje w stanie ciężkim w pięciu szpitalach. W nocy pogorszył się stan dwóch pacjentów. Chorwacka policja potwierdziła, że wszystkie ranne osoby zostały zidentyfikowane.
Kolejna, 12. ofiara zmarła w szpitalu. Kolejnych 19 jest ciężko rannych. Do szpitali trafiło 32 pasażerów, cztery osoby wróciły do Polski rządowym samolotem.
Wyjazd do sanktuarium
Pielgrzymkę autokarową do sanktuarium maryjnego w Bośni i Hercegowinie zorganizowała firma U Brata Józefa, która zajmuje się tego rodzaju turystyką od dziewięciu lat. W tragicznym wyjeździe brały udział rodziny z całej Polski.