W dzisiejszej Rosji na temat największego heroicznego polskiego zrywu powstańczego II wojny światowej panuje bezwzględna niewiedza. O ile komunistyczne kłamstwo w sprawie tragedii Katynia zostało obalone (częściowo), o tyle stalinowskie kłamstwo o braku możliwości przyjścia Armii Czerwonej z pomocą powstańczej Warszawie nadal jest powtarzane i niestety obowiązuje w obiegu oficjalnym i półoficjalnym do dziś. Podstawowa teza historiografii sowieckiej, PRL-owskiej i dzisiejszej rosyjskiej brzmi następująco: nacierające w bardzo ciężkich warunkach na przedpolach Warszawy jednostki Armii Czerwonej spotkały się z mocnym kontruderzeniem niemieckim, które uniemożliwiło im wyzwolenie polskiej stolicy w sierpniu 1944 roku. Powstanie Warszawskie wybuchło za wcześnie, bez uzgodnienia ze stroną sowiecką, i całą odpowiedzialność za jego klęskę ponosi dowództwo Armii Krajowej i polski rząd na uchodźstwie.
Niewdzięczni Polacy?
W odróżnieniu od Polski, gdzie o powstaniu wie prawie każdy obywatel, wiedza o Powstaniu Warszawskim w byłym ZSRS i w dzisiejszej Rosji jest mizerna. Na tle powszechnej niewiedzy na ten temat w dzisiejszej Rosji jest zauważalne jeszcze jedno dość niepokojące zjawisko. Jest to oskarżenie Polski i Polaków o historyczną niewdzięczność. Wcale nie pojedynczy zwolennicy tej koncepcji twierdzą: gdyby nie Związek Sowiecki i jego zwycięska Armia Czerwona, niesamowita ofiarność sowieckiego żołnierza na ziemiach polskich (470-600 tys. żołnierzy sowieckich zginęło), Polska nigdy by się nie odrodziła. Są również głosy, że ujawnienie dokumentów katyńskich nie było konieczne, że Gorbaczow zrobił to w okresie chwilowej słabości Rosji. Dziś do podobnej pomyłki dotyczącej Powstania Warszawskiego już nikt nie dopuści. Tym bardziej że skala tragedii warszawskiej wielokrotnie przewyższa skalę tragedii katyńskiej.
Ocena powstania sierpniowego nawet z perspektywy lat nie należy do łatwych. Dziwne zachowanie Armii Czerwonej u bram polskiej stolicy wywołuje zdumienie u każdego, kto próbuje bez politycznych uprzedzeń zbadać ten krótki kawałek zarówno polskiej, jak i rosyjskiej historii. Potężna Armia Czerwona po błyskotliwych zwycięstwach na Białorusi i wschodniej Polsce, po złamaniu kręgosłupa armii niemieckiej niespodziewanie zatrzymuje się pod Warszawą prawie na pół roku. Z punktu widzenia racji strategicznej były to działania skrajnie nielogiczne. Wyglądało tak, jakby Stalin chciał, aby wojna się nieco przedłużyła, tak jakby w Moskwie zadecydowano, że zniszczenie polskiej stolicy przez Niemców ułatwi sowietyzację Polski, że wielka ofiara Warszawy pomoże przekonać Polaków o bezsensie oporu antykomunistycznego.
Na szczęście są w Rosji ludzie, którzy mimo panującej niewiedzy i powszechnej niechęci są zainteresowani prawdą o tym, co się stało na brzegach Wisły 75 lat temu. Jest to tzw. druga Rosja , która uważa, że nadszedł czas ujawnić prawdę o sowieckim traktowaniu powstania, pokajać się i przeprosić Polaków. Swoistym duchowym autorytetem tej drugiej Rosji jest niewątpliwie Włodzimierz Wysocki. Zmarły w 1980 roku wybitny poeta, bard, jeden z największych moralnych autorytetów narodu rosyjskiego w XX wieku. Jego wiersz o powstaniu, napisany prawie pół wieku temu, jest tego dowodem:
Żelazne obręcze