PiS jest zdecydowane, by przeprowadzić wybory jak najszybciej, tak by cały proces zakończył się jeszcze przed końcem kadencji prezydenta, czyli przed 6 sierpnia. Efektem tego dążenia był typowy dla Sejmu tej i poprzedniej kadencji ekspres legislacyjny. – To sejmowe pendolino jedzie coraz szybciej – zauważył z sejmowej mównicy poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek.
Politycy Zjednoczonej Prawicy jako termin wyborów wskazują przełom czerwca i lipca, być może 5 lipca. Jak już opisywała „Rzeczpospolita”, w samym PiS można często spotkać się z opinią, że im później będą wybory, tym mniejsze szanse prezydenta na zwycięstwo już w I turze.
Po zakończeniu prac w Sejmie czas na kontrolowany przez opozycję Senat, który ma maksymalnie 30 dni na prace nad ustawą.
Opozycja chce rozmawiać
Politycy Koalicji Obywatelskiej, PSL, Konfederacji i Lewicy mówili w trakcie debaty o swoich poprawkach do zmian w prawie wyborczym. Ludowcy np. o dwudniowym głosowaniu, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy o zapisaniu w ustawie lepszego zabezpieczenia lokali i komisji wyborczych, jeśli chodzi o środki ochronne, i ograniczenie jednoczesnej liczby osób w lokalach wyborczych. Konfederacja wspominała o głosowaniu przez internet.