Takiej mobilizacji jeszcze nie było. To opinia powtarzana nie tylko przez sztabowców Koalicji Obywatelskiej, którym zależy, by zwłaszcza w II turze przeciwnicy Andrzeja Dudy jak najliczniej zagłosowali. Rekordowa liczba Polaków – MSZ podaje, że 382 tysiące osób – wyraziła chęć głosowania za granicą. Dla porównania – w wyborach parlamentarnych w 2019 roku wzięło udział 330 tysięcy obywateli. Najwięcej zarejestrowanych wyborców jest w Wielkiej Brytanii – ponad 130 tysięcy.
Sytuacja jest szczególna nie tylko ze względu na globalną pandemię koronawirusa, która w wielu krajach wymusza korespondencyjne głosowanie. – Polonia odczytała te działania PiS, utrudniające im głosowanie, jako pokazanie środkowego palca. Chodzi np. o to, że PiS nie zgodziło się na poprawkę Senatu, by wydłużyć czas wysyłania pakietów z sześciu do dziewięciu dni. Były też trudności w rejestracji internetowej i brak możliwości kontaktu z konsulatami – mówi nam Krzysztof Lisek, który w sztabie Trzaskowskiego odpowiada za kampanię za granicą.
MSZ odpiera zarzuty dotyczące utrudniania głosowania. W środę o maksimum zaangażowania w sprawne przeprowadzenie głosowania mówił wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk na posiedzeniu senackiej Komisji Spraw Zagranicznych. Senatorowie opozycji – jak Bogdan Klich – zwracali uwagę, że np. w części komisji poza Polską nie zostało uwzględnione zgłoszenie przedstawicieli komitetu Trzaskowskiego. – Poproszę o informację, dokumenty, skan e-maili ze zgłoszeniem. To jest sytuacja niedopuszczalna – odpowiedział wiceszef MSZ.
Gra jest warta świeczki. W 2019 roku wśród Polonii wygrała Koalicja Obywatelska (39 proc.), PiS było na drugim miejscu (25 proc.). To efekt zwycięstwa KO np. w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Holandii. Bastionem PiS pozostały Stany Zjednoczone.