Kiedy my wystartowaliśmy, dostałem zadanie sformułowania tego, co naszą trójkę współzałożycieli łączyło i niosło, w jednym zdaniu. W końcu doszliśmy do hasła „Uwolnić energię Polaków". To mówiło, co chcemy zrobić. Dziś też musi Platforma wiedzieć, po co jest w polityce.
A może trzeba zmienić nazwę? Może „Platforma" już trąci myszką?
To nie do mnie pytanie, nie jestem fachowcem od techniki politycznej.
Powrót Donalda Tuska jest możliwy?
Wszystko jest możliwe, tylko że nie widzę u niego zaangażowania i świeżości idei, potrzebnych do takiego powrotu.
Kto ma tę świeżość?
Póki co nie widzę jej w PO. Gdybym ją widział, to cały ten wywiad byłby króciutką laurką i wspomnieniem, jak powstała. Za to widzę bezradność w podjęciu dylematów, z którymi świat sobie już poradził.
A poza Platformą?
Na pewno widzę świeżość w inicjatywie Szymona Hołowni. To nie ulega wątpliwości. Przecież nikt mu nie dawał szans na przetrwanie, a funkcjonuje z bardzo ładnymi badaniami opinii publicznej.
Zaskoczyła pana inicjatywa prezydenta Andrzeja Dudy, żeby Jan Rokita, niegdyś ważny polityk PO, był rzecznikiem praw obywatelskich?
Zawsze miałem wrażenie, że ten krąg polityków jest przekonany, że prawa obywatelskie zaszły za daleko. Więc nie bardzo sobie wyobrażam polityków tego pokroju jako skutecznych obrońców moich praw. Źle bym spał po wyborze pana Rokity na RPO.
A śpi pan spokojnie, myśląc o kolejnych wyborach? Zakłada pan, że będą przyspieszone?
Nie umiem ocenić głębokości konfliktu po stronie Zjednoczonej Prawicy. A tylko taki konflikt mógłby spowodować wcześniejsze rozpisanie wyborów. Ich moment z kolei może być kluczowy dla jakiejś niewielkiej wygranej albo przegranej.
Jeśli po stronie opozycji nic się nie zmieni, PiS wygra kolejne wybory?
Zdecydowanie.
Czego pan życzy Platformie?
Żeby wreszcie się ogarnęła i stanęła na wysokości zadania. Polska jej potrzebuje.
—Współpraca Jakub Mikulski
Andrzej Olechowski, ekonomista, były szef MSZ i minister finansów, współzałożyciel PO