3 lutego 2017 r. spółka giełdowa Energa SA zawierzona została w swojej siedzibie opiece Matki Boskiej, a kilka tygodni później miała już nowego prezesa. Tego, który uznany zostanie później za „mającego coś takiego, co daje Pan Bóg, a co trudno zdefiniować”. Jego kompetencje, kariera i dokonania pozazawodowe staną się przykładem nowej kadry państwowej.
Radosław Fogiel w RMF FM dał ziemskie wyjaśnienie klucza zatrudniania w spółkach Skarbu Państwa, gdzie trafiają osoby wyłącznie związane z Partią: „sposób myślenia o gospodarce i zarządzaniu ekspertów z rynku był zupełnie sprzeczny z tym, co PiS ma w swoim programie” – zadeklarował.
Oddani działacze
Nie po raz pierwszy władza sięga po oddanych sobie działaczy z „Polski lokalnej”, by z nich budować nowe elity. Od 1947 roku na wiele dekad władza ludowa zrezygnowała z zatrudniania fachowców na rzecz zaufanych „nowych ludzi”. Jakub Wende napisał: „jak źle musi być z kadrami w PiS, skoro muszą się posiłkować tymi, o których wiedzą, że ich uczciwość jest wątpliwa i aby z ich usług skorzystać, trzeba zmieniać ustawy i wycofywać akt oskarżenia z sądu”.
Nie tyle jest to zjawisko krótkiej ławki, ile obmyślany plan przebudowy społeczeństwa rękami osób w pełni oddanych Partii i tworzenia kadr opartych na zaufaniu „góry”. Ludwik Dorn przypomniał „doktrynę Kaczyńskiego” ogłoszoną w Radomiu: „Rządzenie państwem polega na tym, żeby wsadzać swoich” (2006 r.). Nie jest to oczywiście zjawisko nowe, inni po 1989 r. ważyli jednak i lojalność, i kompetencje.
Rewolucja Zjednoczonej Prawicy ma dwie strony: tworzy miraż sprawczości odgórnej – centralne przywództwo zapewnia sobie ułudę, że nominaci, na których można jeszcze mieć haki, będą całkowicie sterowalni – partia pokazuje też, że może utrzymać bądź nominować każdego na dowolne stanowisko, gdy tylko tego zechce. Ta siła władzy dawać może elektoratowi nadzieję, że otwiera ona przed nim kariery „od pucybuta do milionera”. Ten pociąg dziejowy nie ma ograniczonej liczby wagonów i każdy, niezależnie od kwalifikacji, liczy na to, że ma szansę zająć w nim miejsce, byleby tylko znalazł dojście do Partii.