W piątek odbędzie się posiedzenie zarządu PO, który ma podjąć decyzję o zmianie kandydata tej partii w wyborach prezydenckich. Po rezygnacji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej kandydatem Platformy na prezydenta ma zostać Rafał Trzaskowski, który miał już zgodzić się na start w wyborach - o czym informowaliśmy w czwartek na rp.pl.
Jaśkowiak, który był rywalem Kidawy-Błońskiej w prawyborach organizowanych przez PO przekonywał, że Trzaskowski to kandydat zgodny z profilem kandydata oczekiwanego przez wyborców, na co miały wskazywać badania z jesieni 2019 roku, po których Jaśkowiak zdecydował się na start w prawyborach.
- Nie kwestionuję kompetencji Kidawy-Błońskiej, ani tym bardziej Radosława Sikorskiego - znają państwo, wiedza jak państwo funkcjonuje. Natomiast należy też w polityce patrzeć na ten element, który się wiąże z oczekiwaniami wyborców. To co było interesujące dla wyborców 10 lat temu, niekoniecznie jest interesujące dzisiaj - mówił prezydent Poznania.
Zdaniem Jaśkowiaka wybór Kidawy-Błońskiej na kandydatkę POP w wyborach "obciąża wszystkich tych elektorów, którzy podjęli taką decyzję". - W tym zakresie to jest też odpowiedzialność Borysa Budki, ale też Rafała Trzaskowskiego - mówił nawiązując do faktu, że obecny przewodniczący PO poparł kandydaturę Kidawy-Błońskiej, a sam Trzaskowski nie zdecydował się na start w prawyborach prezydenckich. - To jest oczywiście sytuacja, w której te osoby, które dzisiaj są szefami Platformy, wtedy podjęli takie decyzje - mówił prezydent Poznania. - No i teraz całe szczęście że z tych złych decyzji potrafią się wycofać - dodał.
Jaśkowiak ostrzegał też, że "jeżeli wybory wygra Andrzej Duda, wówczas samorząd zostanie zaorany, nie będzie go, zostanie w swoich kompetencjach ograniczony".