Śladowe ilości amfetaminy zaraz po zdarzeniu wykazało badanie policyjnym narkotestem (ze śliny). Młody, 25-letni kierowca, który dopiero od miesiąca jeździł dla spółki Arriva (uprawnienia do jazdy autobusami zrobił w maju br.) pracującej na zlecenie warszawskiego ZTM, miał zeznać na policji, że ostatnio zażył amfetaminę 3 lipca – a ta utrzymuje się w organizmie przez kilkanaście godzin. Teoretycznie feralnego dnia był więc „czysty”.
Z badania krwi wyszło jednak co innego – zażywanie środka, który osłabia koncentrację i po którym nie wolno kierować pojazdem. Opinię zlecono biegłemu z zakresu toksykologii (to zewnętrzny ekspert w tym zakresie, nie angażowano laboratorium policyjnego).
„Opinia z zakresu badań toksykologicznych potwierdziła obecność substancji psychotropowej pochodnej mefedronu – wpisanej do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, w stężeniu wskazującym, że kierowca prowadził autobus po użyciu narkotyków (...) – poinformowała w środę Mirosława Chyr, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dodała, że prowadząc w takim stanie kierowca popełnił również wykroczenie (za jazdę po użyciu "alkoholu lub podobnie działającego środka" grozi areszt i 5 tys zł grzywny).
Kierowcę czekają poważne kłopoty - wszczęte przez prokuraturę śledztwo dotyczy bowiem spowodowania przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, oraz posiadania substancji psychotropowej. Jak się okazało, w mieszkaniu 25-latka policjanci znaleźli niewielkie ilości narkotyków i za to (oprócz spowodowania wypadku) także dostanie on zarzuty.
„W toku przeprowadzonych czynności zabezpieczono substancję psychotropową w postaci amfetaminy, a także akcesoria, które mogą być wykorzystywane przy zażywaniu narkotyków. Prokuratura oczekuje na pełne wyniki badań toksykologicznych zabezpieczonych dowodów” – stwierdza prok. Chyr.