Byłem w liceum, gdy wpadła mi w ręce wydana jeszcze chyba w schyłkowym Peerelu książeczka z rozmaitymi testami i łamigłówkami w rodzaju tych, które zapełniają testy na inteligencję. Była tam również część teoretyczna, a w niej zapamiętany przeze mnie do dziś rozdział o myśleniu lateralnym. Latus to po łacinie „bok” – od tego słowa pochodzi słowo „lateralny”, czyli boczny, zbaczający z głównego szlaku. Autorzy książki tłumaczyli, że podchodząc do nietypowego zadania, nie powinniśmy rozumować schematycznie, zwłaszcza gdy żadne z utartych rozwiązań nie daje efektów. Musimy pomyśleć lateralnie – poza schematem, całkowicie niesztampowo.
Przyszło mi to do głowy, gdy przeczytałem na Twitterze deklarację pana premiera, że w sprawie walki z epidemią nie idziemy ani w prawo, ani w lewo, ale środkiem. Momentalnie wyobraziłem sobie, że właśnie na środku stoi słup, o który się niechybnie wkrótce rozbijemy, wciąż dumni z tego, że szliśmy prosto.
Rządzący, lecz również największa siła opozycyjna, nie wydają się zdolni do lateralnego myślenia. Nawet gorzej: nie mamy żadnego strategicznego celu, jedynie taktyczny, którym jest odetkanie przytykającej się służby zdrowia. Nie bardzo jednak wiadomo, jak miałoby to być zrobione.
Mateusz Morawiecki deklarował jednak niedawno, że zaciskając zęby, będziemy cierpliwie czekać na szczepionkę. To bardzo niepokojący plan, skoro wziąć pod uwagę, że szczepionka może się pojawić za rok, dwa, pięć albo nigdy. Mamy zatem trwać w reżimie niszczącym gospodarkę i życie społeczne bez końca?
A nawet gdyby szczepionka była już za kilka miesięcy, wątpliwe, żeby chciało z niej skorzystać wystarczająco wiele osób, bo niemal na pewno byłaby słabo przetestowana, a przez to potencjalnie mocno niebezpieczna. Szczepionki zwykle testuje się latami, a nie tygodniami.