Z rekordowymi mrozami oraz opadami śniegu borykało się w sumie około 100 milionów mieszkańców USA od Indianapolis, przez Detroit, Cleveland, Buffalo przez Albany po Boston. Nieco cieplej, ale też mocno poniżej zera było w nocy ze środy na czwartek w Nowym Jorku i Waszyngtonie DC.
Wszystko za sprawą wiru polarnego, czyli obszaru niskiego ciśnienia, które normalnie zlokalizowane jest wokół bieguna, gdzie utrzymuje się w środkowej lub górnej części atmosfery, na wysokości 10 kilometrów. Czasami jednak część wiru polarnego zostaje wypchnięta na południe i na obszarach do których dotrze dochodzi wówczas do dużych spadków temperatury.
Co najmniej dwanaście osób zmarło w wyniku arktycznego zimna. Dwie osoby straciły życie w wypadku samochodowym w Indianie, trzy inne zginęły w burzy śnieżnej, w Illinois mężczyzna został potrącony przez odśnieżarkę, a mieszkaniec Milwaukee zamarzł podczas odgarniania śniegu przy domu. Służba zdrowia apelowała, żeby nie wychodzić na zewnątrz, jeżeli to nie konieczne, tłumacząc, że przy tak niskich temperaturach skóra ulega odmrożeniu w ciągu zaledwie 5 minut. Mimo wszystko do szpitali trafiły o wiele większe niż zazwyczaj liczby pacjentów z objawami hipotermii, odmrożeniami i innymi dolegliwościami spowodowanymi niskimi temperaturami. - Mróz trzaskający. Jestem opatulony, a mimo to mam zamarzniętą twarz i stopy – mówił inny mieszkaniec Illinois, który musiał wyjść na zewnątrz. - Taka pogoda może niejednemu fizycznie zaszkodzić – dodał.
Z powodu paraliżująco niskich temperatur w środkowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych w środę odwołano ponad 2600 lotów, w tym ponad 1500 z samego Chicago. Zamarzały gazociągi oraz linie elektryczne. Władze Wisconsin, Illinois i Michigan ogłosiły stan wyjątkowy, w związku z którym zamknięto szkoły i biura do czasu, aż arktyczne temperatury nie miną, a w wielu miejscach otworzono ośrodki, w których mieszkańcy mogą się ogrzać. Z powodu mrozów poczta w kilku stanach zawiesiła dostarczanie przesyłek, w Wisconsin dystrybutorzy wstrzymali dostawy piwa, z obawy, że zamarznie po drodze, a w Chicago władze rozpaliły ogień na torach, żeby zapobiec ich zamrożeniu.
To już co najmniej trzeci wir polarny w rejonie Chicago i północnych stanów USA w ciągu ostatnich kilku lat. Chociaż ten zyskał miano „historycznie mroźnego”. Jak podają metereolodzy, rekordowo niskie temperatury mogą być skutkiem zmian klimatycznych. Badania naukowe sugerują, że spychanie wiru zimnego powietrza na południe spowodowane jest ociepleniem klimatu na Arktyce i może zdarzać się coraz częściej. - Nie wszystkie ekstremalne zjawiska pogodowe można przypisać zmianom klimatycznym, ale zmiany w atmosferze ziemskiej zwiększają prawdopodobieństwo ekstremalnych warunków pogodowych – powiedział cytowany w prasie amerykańskiej Friederike Otto z Oxford University, badacz zajmujący się zmianami pogodowymi spowodowanymi przez globalne ocieplenie.