Kampania wyborcza idzie już pełną parą, ale nie ma to wyraźnego odbicia w deklarowanej frekwencji. Pod koniec sierpnia lekko wzrosła mobilizacja wyborców: w lipcowym badaniu IBRiS chęć pójścia na wybory deklarowało 46,8 proc wyborców, a obecnie – 51 proc. Jednak do poziomu sprzed wakacji, kiedy w wyborach chciało wziąć udział 55,1 proc., nadal trochę brakuje.
Czas letniego odpoczynku się kończy, a wyborcy znów zaczynają wsłuchiwać się w odgłosy kampanijnych pojedynków. To jednak najwyżej średni poziom zaangażowania. W wyborach parlamentarnych w roku 2019 udział wzięło 61,74 proc. uprawnionych obywateli. Partie polityczne mają więc jeszcze sporo do zrobienia, by zmobilizować swoje elektoraty. Tym bardziej że w stosunku zarówno do czerwca, jak i lipca wzrasta odsetek osób deklarujących, że do wyborów nie pójdą, a maleje grupa osób niezdecydowanych do udziału w wyborach. W czerwcu było ich 10,7 proc, w lipcu 8,8 proc., a obecnie – 1,7 proc.
Sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej”: Póki co bez zmian
Zdaniem szefa IBRiS Marcina Dumy wciąż mamy do czynienia z wieloma czynnikami niepolitycznymi, takimi jak pogoda, wysokie temperatury, chęć wykorzystania wolnego czasu na odpoczynek, także od polityki. Nawet to, że rok szkolny zaczyna się dopiero 4 września, sprawia, że respondenci patrzą na kampanię wyborczą z innej perspektywy. – Jeszcze przez kilka dni nie trzeba poddawać się dyktatowi rzeczywistości – mówi Duma.
Na politycznej mapie poparcia zmiany nie są wielkie. PiS notuje identyczne wskazania jak przed miesiącem – 33,4 proc. Nieznacznie zyskuje KO – 1 pkt proc., do 27,2 proc., Konfederacja traci z 12,7 na 12,4 proc., Lewica traci 1,4 pkt, do 9,3 proc., a Trzecia Droga spada o 0,8 pkt proc. Wzrasta za to odsetek niezdecydowanych, na kogo oddać głos – z 4,2 proc do 7,7. I to jest kolejne wyzwanie dla partii, które muszą ostro walczyć o głosy tej grupy.