Błaszczak wskazuje winnego. Według ministra to dowódca operacyjny

Szef MON zarzucił dowódcy operacyjnemu rodzajów sił zbrojnych, że nie poinformował go o tym, że w polską przestrzeń powietrzną wleciała ze wschodu rakieta manewrująca. O losie generała zdecyduje prezydent Andrzej Duda.

Publikacja: 11.05.2023 17:20

Błaszczak wskazuje winnego. Według ministra to dowódca operacyjny

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Mariusz Błaszczak przedstawił wyniki kontroli przeprowadzonej w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych, które jest odpowiedzialne za bezpieczeństwo polskiej przestrzeni powietrznej. Stało się tak, gdy trzy tygodnie temu w lesie we wsi Zamość koło Bydgoszczy została znaleziona rakieta manewrująca, według nieoficjalnych informacji Ch-55, która może przenosić ładunki jądrowe. Nie doszło do eksplozji, nie znaleziono na miejscu ładunków wybuchowych.

Błaszczak poinformował, że 16 grudnia 2022 r. wojsko wiedziało o obiekcie w polskiej przestrzeni powietrznej, który może być rakietą. Zapewnił, że działania Centrum Operacji Powietrznych były prawidłowe. Powiedział, że informację o rakiecie Dowództwo Operacyjne otrzymało od strony ukraińskiej. Podniesiono gotowość bojową sił powietrznych, poinformowano Amerykanów i w powietrze wzbiły się samoloty polskie i amerykańskie. Zdaniem Błaszczaka Centrum Operacji Powietrznych zadziałało prawidłowo. – Wojsko nawiązało współpracę ze stroną ukraińską i amerykańską i właściwie uruchomiono procedury współpracy sojuszniczej – zapewnił. Dowódca Operacyjny w miejsce gdzie spadł pocisk skierował jednak tylko patrol policji, a działania poszukiwawcze z użyciem śmigłowca zostały przeprowadzono tylko 19 grudnia, a potem ich zaniechano. Błaszczak, twierdzi, że nie dostał wniosku w sprawie skierowania w ten rejon Wojsk Obrony Terytorialnej do poszukiwania rakiety. I przede wszystkim miał zastrzeżenia do działań dowódcy operacyjnego.

Czytaj więcej

Rosyjska rakieta pod Bydgoszczą. Błaszczak wskazał winnego zaniechania obowiązków

– Zgodnie z ustaleniami kontroli, Dowódca Operacyjny RSZ zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej, nie poinformował też Rządowego Centrum Bezpieczeństwa – powiedział Błaszczak. Dodał, że z notatki, którą otrzymał 16 grudnia wynikało, że „nie odnotowano naruszenia przestrzeni powietrznej RP”.   

Szef MON poinformował też, że raport z kontroli w Dowództwie Operacyjnym przekaże niezwłocznie do prezydenta, który może wyciągnąć ewentualnie wnioski dyscyplinarne, lub personalne. Tylko prezydent na wniosek ministra może odwołać z pełnionej funkcji generała broni Tomasz Piotrowskiego.

Ten, jak ustaliliśmy, był zaskoczony wynikami kontroli, w czwartek na jednym z poligonów dowodzi największymi w tym roku ćwiczeniami wojskowymi Anakonda – 23. Zapytaliśmy rzecznika prasowego Dowództwa Operacyjnego ppłk. Jacka Goryszewskiego, jakie jest stanowisko generała w sprawie stawianych zarzutów. Usłyszeliśmy tylko, że na razie nie komentuje on tej sprawy. Nie wiadomo jak zareaguje na wniosek Błaszczaka prezydent, który jest zwierzchnikiem sił zbrojnych.  

Pytany w czwartek w trakcie wizyty w Albanii o rakietę znalezioną pod Bydgoszczy, Andrzej Duda (jeszcze przed konferencją Błaszczaka), stwierdził że ten incydent „nie stworzył żadnego poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa RP”. - Wiele wskazuje na to, że mógł to być faktycznie upadek rakiety. Nie było tam żadnej eksplozji, żadnego ładunku wybuchowego, w istocie nie stworzyło to żadnego poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa RP i to jest dla mnie, jako prezydenta, najważniejsze - powiedział prezydent Andrzej Duda.

O tym, czy faktycznie szef MON nie wiedział o rakiecie światło rzucił szef Sztabu Generalnego gen. Rajmund Andrzejczak. W rozmowie z RMF FM  mówił, że o incydencie „poinformował swoich przełożonych”. Jak dodał poinformował o tym „wtedy kiedy miało to miejsce”. - Ja robię to, co mam w zakresie swoich obowiązków - uciął temat. Bezpośrednim przełożonym generała jest minister Błaszczak.

Mariusz Błaszczak przedstawił wyniki kontroli przeprowadzonej w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych, które jest odpowiedzialne za bezpieczeństwo polskiej przestrzeni powietrznej. Stało się tak, gdy trzy tygodnie temu w lesie we wsi Zamość koło Bydgoszczy została znaleziona rakieta manewrująca, według nieoficjalnych informacji Ch-55, która może przenosić ładunki jądrowe. Nie doszło do eksplozji, nie znaleziono na miejscu ładunków wybuchowych.

Błaszczak poinformował, że 16 grudnia 2022 r. wojsko wiedziało o obiekcie w polskiej przestrzeni powietrznej, który może być rakietą. Zapewnił, że działania Centrum Operacji Powietrznych były prawidłowe. Powiedział, że informację o rakiecie Dowództwo Operacyjne otrzymało od strony ukraińskiej. Podniesiono gotowość bojową sił powietrznych, poinformowano Amerykanów i w powietrze wzbiły się samoloty polskie i amerykańskie. Zdaniem Błaszczaka Centrum Operacji Powietrznych zadziałało prawidłowo. – Wojsko nawiązało współpracę ze stroną ukraińską i amerykańską i właściwie uruchomiono procedury współpracy sojuszniczej – zapewnił. Dowódca Operacyjny w miejsce gdzie spadł pocisk skierował jednak tylko patrol policji, a działania poszukiwawcze z użyciem śmigłowca zostały przeprowadzono tylko 19 grudnia, a potem ich zaniechano. Błaszczak, twierdzi, że nie dostał wniosku w sprawie skierowania w ten rejon Wojsk Obrony Terytorialnej do poszukiwania rakiety. I przede wszystkim miał zastrzeżenia do działań dowódcy operacyjnego.

Komentarze
Marek Kozubal: Zaciemnianie zamiast wyjaśniania, czyli co stało się w Zamościu
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kozubal: Władza abdykuje. Jak "obiekt wojskowy" znalazł się pod Bydgoszczą?
Wojsko
Gen. Maciej Klisz: Jesteśmy na kursie kolizyjnym
Wojsko
Wojsko ma nadmiar chętnych, poprawi jednak jakość szkolenia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Wojsko
Oficjalnie otwarcie bazy USA w Redzikowie. Andrzej Duda: Niech będzie swoistym symbolem