We wtorek na rynku walutowym dało się zauważyć mocniejszego dolara, który przyczynił się do osłabienia złotego. Nie były to jednak znaczące ruchy. Inwestorzy też woleli wstrzymywać się z bardziej zdecydowanymi działania, bo czekali przede wszystkim na debatę Donalda Trumpa z Kamalą Harris. Okazuje się jednak, że i debata nie stała się pretekstem do większych ruchów rynkowych. Rano widzimy nieznacznie słabszego dolara i główną parę walutową EUR/USD oddalającą się od poziomu 1,10. To pomaga złotemu, ale tylko w zestawieniu z dolarem. USD/PLN spada o 0,2 proc. do 3,87 zł. Euro notuje poziomy widziane wczoraj po południu, a to oznacza, że jest wyceniane na 4,28 zł. Podobnie sytuacja ma się z frankiem, który kosztuje 4,58 zł.
Czytaj więcej
Od pierwszego momentu na scenie w czasie prezydenckiej debaty w USA Kamala Harris pokazała swoją przewagę, podchodząc do Donalda Trumpa z wyciągniętą ręką i niemalże zmuszając go do uścisku dłoni. Potem wykorzystała liczne okazje, by zaprezentować siebie wyborcom i wyprowadzić swojego oponenta z równowagi.
Złoty znów czeka na dane
Skoro debata nie była w stanie pobudzić inwestorów, to ich uwaga przenosi się znów na dane makro. – Ostatnie godziny obrotu na rynkach nie przyniosły większych zmian. Wydarzeniem była debata prezydencka Harris-Trump, gdzie choć trudno wskazać zwycięzcę, wydaje się, iż większe korzyści odniosła Harris. Reakcja rynków była jednak ograniczona. Uwaga przesuwa się na dzisiejsze dane inflacyjne z USA – wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.