Napięta atmosfera na Bliskim Wschodzie szkodzi złotemu. Rynek kieruje się w stronę dolara, który uważany jest za bezpieczną przystań, a na wartości tracą wyraźnie waluty rynków wschodzących. Już w piątek widzieliśmy pierwszą słabość złotego. Ruch ten był kontynuowany także wczoraj, a kolejny odcinek tej sagi obserwujemy dzisiaj. O poranku złoty tracił wobec dolara prawie 0,6 proc. i ten były wyceniany na 4,07 zł. Euro drożało o 0,5 proc. do 4,32 zł.
- Słabe nastroje inwestorów na początku wtorkowej sesji giełdowej po raz kolejny wznoszą dolara amerykańskiego na piedestał. Waluta rezerwowa świata jest obecnie najlepiej radzącą sobie przystanią na szerokim rynku walutowym i tym samym nakład, dużą presją sprzedażową na polskiego złotego — wskazują analitycy firmy XTB.
Czytaj więcej
Gdy inwestorzy otrząsnęli się już po wydarzeniach z weekendu, ropa lekko taniała, europejskie indeksy giełdowe umiarkowanie rosły, a szekel zyskiwał. Świat liczy, że nie dojdzie do eskalacji.
- Wtorkowy, poranny handel na rynku walutowym przynosi test ponad pięciomiesięcznych szczytów na dolarze przy zauważalnie wyższych rentownościach długu USA, co rzutuje na nastroje rynkowe, także na złotego. Z rynkowego punktu widzenia wygenerowany został impuls korekcyjny dla PLN, w wyniku wydarzeń na rynkach bazowych — podkreśla Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.
Czy będzie to tylko korekta złotego?
Temat Iranu i Izraela jest teraz numerem jeden na światowych rynkach. Jakby tego było mało, zbiegł się on w czasie z oddalającymi się obniżkami stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Termin czerwcowy, po ostatnich danych makro, staje się coraz mniej prawdopodobny. Obecnie rynek uważa, że do pierwszej obniżki dojdzie najprawdopodobniej we wrześniu. Preteksty do korekty są więc idealne. Pytanie czy skończy się tylko na korekcie?