W piątek po południu kurs EUR/USD utrzymuje się na poziomie 1,059, czyli przy lokalnych szczytach. Główna para walutowa nadal szuka kierunku po niewielkim odreagowaniu trwających od połowy lipca spadków. W połowie października wydawało się, że euro wróci do zwyżek, kiedy eurodolar przełamał pułap 1,06. Był to jednak krótki zryw, a zwyżki rentowności obligacji w USA znów sprzyjały dolarowi. Kurs EUR/USD szybko wrócił do 1,05, zaś przez cały miniony tydzień poruszał się w zakresie 1,05-1,06.
Ciekawiej prezentuje się USD/PLN. Dwa pierwsze dni tygodnia przyniosły spore umocnienie złotego, jednak druga jego część nie była już tak udana dla krajowej waluty. Kurs USD wróciły powyżej 4,20 zł. W piątek po południu za dolara płacono niecałe 4,21 zł, czyli dokładnie tyle, ile na zamknięciu w czwartek. Euro również trzymało się poziomu zamknięcia z poprzedniego dnia, czyli 4,45 zł. Złoty pozostawał też stabilny wobec brytyjskiego funta i franka szwajcarskiego.
"To był ciekawy tydzień, nie tylko na złotym, ale paradoksalnie także na eurodolarze, mimo że ten charakteryzował się niską zmiennością i poruszał w kanale 1,05-1,06. Złoty natomiast silnie umacniał się w pierwszej części tygodnia, ale później został przytłoczony awersją do ryzyka, wzrostami rentowności i słabszą giełdą" - podsumowują eksperci MM Prime TFI. Jak przyznają, dolarowi sprzyjają mocne dane makro z USA. - Do tego jeszcze cały czas zaogniona jest sytuacja na Bliskim Wschodzie, z potencjalnym ryzykiem ofensywy lądowej Izraela na Strefę Gazy. W takich warunkach dolar powinien mocno zyskiwać do euro, tymczasem się osłabia. Jerome Powell wypowiadał się w sposób stonowany, mówiąc o potencjalnej przerwie w podwyżkach stóp i wpływie wysokich rentowności obligacji skarbowych powodujących efekt podobny do podwyżki stóp, ale to teoretycznie za mało, aby usprawiedliwić siłę euro. Rynek być może gra już pod jastrzębie podejście EBC, przy przystopowaniu z podwyżkami w USA” - analizuje MM Prime TFI.