Od 18 lipca do Paryża zaczynają przylatywać sportowcy. Związkowcy zapowiedzieli strajk już dzień wcześniej, 17 lipca. Domagają się „olimpijskiego bonusa” dla wszystkich zatrudnionych na dwóch paryskich lotniskach Charles de Gaulle i Orly.
Kto zastrajkuje we Francji
Nie są w tym jedyni. Bo większych pieniędzy z powodu nawału pracy podczas Olimpiady domagają się również policjanci, kontrolerzy ruchu lotniczego, śmieciarze, pracownicy metra i kolei oraz strażacy. Wygrana lewicy w ostatnich wyborach parlamentarnych dała im większą pewność, że uda się wywalczyć dodatkowe pieniądze.
Czytaj więcej
Ledwo Lufthansa zdołała się porozumieć ze swoimi pracownikami, do akcji wkroczyli francuscy kontrolerzy lotów. Swój protest mieli zacząć 25. kwietnia, ale zmienili zdanie.
W domaganiu się olimpijskich bonusów zjednoczyły się wszystkie francuskie centrale związkowe — CGT, CFDT, FO, oraz UNSA. A to gwarantuje naprawdę potężne zakłócenia nie tylko na lotniskach. Korzystając z okazji do protestu przyłączyli się także pracownicy mennicy, która wybija olimpijskie medale. Ale organizatorzy Igrzysk zapewniają, że nie ma zagrożenia a wszyscy zwycięzcy zostaną prawidłowo udekorowani.
Jak Francuzi zabezpieczają się przed strajkami
Francuskie władze próbowały jeszcze wczesną wiosną wprowadzić ustawy gwarantujące, że Olimpiada odbędzie się bez zakłóceń. Senat zdecydował 9 kwietnia, że pracownicy branży transportowej nie będą mieli prawa do strajków podczas Olimpiady i Paraolimpiady. Były tam także zapisy, że jeśli miałoby jednak dojść do protestów w innych branżach, to mają one być ogłaszane ze znacznym wyprzedzeniem, a jednocześnie zobligowano poszczególne branże do zapewnienia minimalnego świadczenia usług. Tyle, że ustawa ta nie została przegłosowana w Zgromadzeniu Narodowym, więc nie weszła w życie. I mało jest prawdopodobne, aby nowy parlament zdążył do niej wrócić.