Operatorzy miejskich spółek przewozowych chcą złagodzenia nadchodzących wymogów związanych z zakupami zeroemisyjnych autobusów. Izba Gospodarcza Komunikacji Miejskiej (IGKM) uważa, że wprowadzenie dla miast liczących ponad 100 tys. mieszkańców obowiązku zamawiania nawet od 2026 r. (rząd w rewizji KPO planuje przesunąć o rok pierwotny termin wyznaczony na początek 2025 r.) tylko autobusów zeroemisyjnych będzie nie tylko trudne do zrealizowania, ale także spowoduje problemy z inwestycjami w elektrobusy miast znacznie mniejszych.
Zdaniem IGKM tak duże zapotrzebowanie na tabor zeroemisyjny mogłoby doprowadzić do zablokowania dofinansowania taboru autobusowego dla miast poniżej 100 tys. mieszkańców. – Mniejsze miasta często nie mają za co kupić zwykłego diesla, a co dopiero autobus elektryczny. Kolejnym problemem okazuje się budowa infrastruktury ładowania – mówi Marcin Żabicki, dyrektor ds. rozwoju IGKM.
Czytaj więcej
Podpoznański producent przygotowuje aż trzy nowe generacje autobusów, które ukażą się w najbliższych latach. Już gotowe są nowe napędy elektryczne.
Zasypią fabryki
Według firmy JMK Analizy Rynku Transportowego opóźnienie w unijnym dofinansowaniu spowodowane tarciami rządu PiS z władzami UE już mocno wydłużyło kolejki starających się o dotacje. – Mamy długi zator. Niektóre firmy przewozowe nie chcą czekać i ogłaszają przetargi na dostawę elektrycznych autobusów bez podpisanych umów na dofinansowanie. Wszyscy obawiają się dużej kumulacji zamówień, które wkrótce mogą zasypać producentów i wydłużać termin dostawy – twierdzi Aleksander Kierecki, szef JMK.
Tymczasem przeciwna łagodzeniu wcześniejszych planów jest Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych (FPPE), która krytykuje także rządową propozycję obniżenia w KPO celu zeroemisyjnych pojazdów ze 100 do 90 proc. czy konieczność utrzymania 10-procentowej puli zakupowej dla autobusów z napędem konwencjonalnym z uwagi na możliwość braku zasilania czy trudne warunki atmosferyczne zimą. – Wszystkie nagłaśniane dotychczas przypadki problemów z utrzymaniem kursów elektrobusów nie wynikały z ograniczeń technologii, ale z niedostosowania konfiguracji autobusu do zadań. Ponadto po 1 stycznia 2026 r. nadal większość autobusów będzie wyposażona w silniki konwencjonalne, a ich wymiana na zeroemisyjne potrwa wiele lat – tłumaczy Jacek Mizak, doradca zarządu FPPE.