Rynek przewozu osób w Polsce wyraźnie odżył po trudnym okresie pandemicznym, gdy zamówienia pojazdów szorowały po dnie. W branży zarysowują się jednak dwa ciekawe trendy. W segmencie biznesowym sporo namieszała praca zdalna, która – na skutek epidemii Covid-19 – upowszechniła się i została na dłużej. W efekcie rynek kursów biznesowych (B2B) ostro w ostatnich latach wyhamował, bo pracownicy nie jeżdżą do biur. Zupełnie inne zjawisko widać natomiast w przewozach indywidualnych – tu pandemia przyzwyczaiła pasażerów do podróży taxi i ten trend wciąż się umacnia.
Wstająca z kolan branża ma jednak masę problemów – nowe regulacje prawne (nowelizacja ustawy o ruchu drogowym), kryzys wizerunkowy (związany z napadami na pasażerów), a przede wszystkim deficyt kierowców sprawiają, że o boomie na rynku wciąż nie ma mowy. Choć popyt rośnie, to potencjał ten nie może być w pełni wykorzystany. W efekcie wielu pasażerów czeka dużo dłużej niż zwykle na przyjęcie zamówienia, a w godzinach szczytu niektóre kursy mogą w ogóle nie zostać zrealizowane, co budzi rosnącą irytację klientów. Niestety, takie sytuacje mogą stać się codziennością.
Czytaj więcej
Dla transportu lotniczego bardzo wysokie temperatury są większym utrudnieniem, niż ekstremalne mrozy. Teraz nad Europę po Cerberusie nadciąga skwar Charon. Słupki rtęci znów pójdą w górę.
Liczba przejazdów w górę o jedną czwartą
– Szacujemy, że zmiana systemu pracy, tj. praca hybrydowa oraz spotkania online, spowodowała ograniczenie liczby przejazdów realizowanych przez klientów B2B o ok. 20–25 proc. w stosunku do poziomu sprzed pandemii. Nie wpłynęło to jednak na liczbę podpisanych umów biznesowych – klienci niezmiennie chcą mieć dostęp do wysokiej jakości, bezpiecznych przejazdów – potwierdza nam Renata Bardecka, prezes iTaxi. I zaznacza, że firma cały czas pozyskuje nowych klientów biznesowych.