Nikt, łącznie z jego twórcami, nie przewidział takiego sukcesu. A jak obiecują to jeszcze nie koniec. I już zapraszają na 50-lecie.
„Metro” miało być ucieczką od brutalnej rzeczywistości początku lat dziewięćdziesiątych, w której nie było perspektyw dla młodych ludzi. Na górze był świat uporządkowany, nudny i determinowany przez pieniądz - na dole, w metrze - pełen młodzieńczych marzeń i prawdziwych przyjaźni.
Ale zanim powstało „Metro” Janusz Józefowicz obejrzał w kinie „Kosmos” w Lublinie „Hair” w reżyserii Milosa Formana. Zaniemówił z wrażenia.
- Nie wiedziałem, że można tak tańczyć i tak śpiewać, że muzyka może tak doskonale współgrać z obrazem i że to wszystko może być tak współczesne i tak spójne... – mówi reżyser „Metra”, który od tamtego momentu nie przestał marzyć o stworzeniu polskiego musicalu.
Libretto do musicalu napisały siostry Agata i Maryna Miklaszewskie. W pierwszej wersji muzykę skomponował Przemysław Gintrowski, ale nie trafiła ona w gust reżysera. Postawił warunek, że sam znajdzie kompozytora i bez wahania postawił na Janusza Stokłosę, z którym pracował w Ateneum. Stokłosa napisał nie tylko muzykę do 12 gotowych już tekstów, na późniejszym etapie powstały utwory dla konkretnych osób, które zachwyciły kompozytora podczas castingów (na przykład „Litania” dla Edyty Górniak).
Castingi odbywały się w całej Polsce. Józefowicz i Stokłosa jeździli na nie zapchanymi, śmierdzącymi pociągami. Z niedofinansowanych domów kultury w małych miasteczkach wyławiali prawdziwe perełki.
Przez 30 lat grania „Metra” zadebiutowali w nim między innymi: Katarzyna Groniec, Robert Janowski, Edyta Górniak, Michał Milowicz, Barbara Melzer, a później także Zosia Nowakowska, Doda.
Role Filipa i Maksa zagrali w pierwszej wersji Bogusław Linda i Olaf Lubaszenko. Premiera odbyła się w 30 stycznia 1991 roku w Teatrze Dramatycznym. Janusz Józefowicz wspomina, że poprzedziły ją nieprzespane tygodnie:
- Katowanie z wokalistami jednego akordu przez pół dnia, niekończące się próby z tancerzami, łzy i kontuzje, stres, alkohol i papierosy. Byłem wycieńczony. Byłem tak zmęczony, że w pewnym momencie chciałem się położyć na trawie i umrzeć.
A jednak marzenie o polskim musicalu się spełniło, wyrażone w tych słowach.
„Wybudujemy wieżę - wierzę, wierzę, wierzę...
Choć różne słowa, różny kolor skór
Byle się tylko znaleźć w pozaziemskiej sferze
Gdzie szczyty gór, gdzie pośród chmur
Można się z Bogiem samym oko w oko zmierzyć”.
Potem był pamiętny wyjazd na Broadway. 26 marca 1993 roku zespół zagrał pierwsze z blisko dwudziestu przedstawień przedpremierowych. 16 kwietnia w teatrze Minskoff odbyła się premiera.
Za muzykę do „Metra” Janusz Stokłosa został nominowany do broadway’owskiej Tony Award (teatralny Oscar). W roku 1994 muzyka „Metra” została uhonorowana Złotą Płytą, trzy lata później Platynową, a 30 maja 1998 r. podwójną platynową płytą za ponad dwieście tysięcy sprzedanych płyt i kaset.
22 października 1999 r. „Metro” zadebiutowało na Wschodzie. Na scenie moskiewskiej operetki odbyła się premiera rosyjskiej wersji musicalu. Z owacjami na stojąco. W 2000 r. musical nagrodzono Złotą Maską, najważniejszą nagrodą teatralną w Rosji a Janusz Józefowicz został uznany najlepszym reżyserem sezonu.
Po trzydziestu latach nieprzerwanego wystawiania „Metra” Janusz Józefowicz przyznaje, że nie od początku wierzyli, że będzie to spektakl ponadczasowy:
- Mówiono nam, że jak zagramy sto przedstawień, to nam kaktus wyrośnie. Tymczasem kolejne pokolenie młodych ludzi nadal chce przychodzi na ten spektakl – mówi reżyser, który sam jest przykładem „zmiany pokoleń”, bo rolę Jana gra już jego syn Kuba.
„Napisałyśmy dawno temu rzecz o młodzieńczych ideałach, o wierności i zdradzie, o władzy pieniądza, ale przede wszystkim o miłości. I o wierze, która nadaje zdarzeniom ponadczasowy sens. Darem z niebios było pojawienie się tylu utalentowanych ludzi, którzy potrafili tchnąć życie w coś, co było tylko słowami na papierze” – te słowa sióstr Miklaszewskich są chyba najlepszą odpowiedzią na pytanie, dlaczego „Metro” wciąż wypełnia kilkunastotysięczne sale widowiskowe w całej Polsce.
W trzydziestą rocznicę premiery wystawiono je po raz 2304, co sprawia, że przedstawienie obejrzało tylko w polskich salach ponad dwa miliony widzów.