„Bezkrólewie” znalazło się w finale Festiwalu Dramaturgii w Gdyni w 2011 roku i wkrótce potem zostało opublikowane w „Dialogu”, ale mimo to nie było dotąd chętnego do realizacji. Na konferencji prasowej przed obecną premierą Wojciech Tomczyk mówił:
– Wszyscy wiemy, że 10 lat temu wydarzyła się tragedia smoleńska. Teatr polski bardzo silnie na nią zareagował. W sezonie 2011/2012 najczęściej grano „Burzę” Szekspira rozpoczynającą się rozbiciem statku, którym podróżuje król. Równie często wystawiano „Hamlet”. Też postanowiłem odreagować, zmierzyć się z traumą. Stąd pomysł, by napisać o roli nygusa w polskiej historii, czyli o człowieku lubiącym jeździć limuzyną, dobrze się ubierać, błyszczeć w świetle kamery. Taki typ jest w polskiej historii obecny przynajmniej od trzech stuleci. Dzięki tej sztuce poznałem Redbada Klynstrę, reżysera pierwszego publicznego czytania „Bezkrólewia" w 2012 roku. Był nadkomplet widzów, a owacja na stojąco trwała 10 minut. Tak zaczęła się legenda tej sztuki jako półkownika III RP. Teraz właśnie umiera.
Realizację „Bezkrólewia” powierzono debiutującemu w Teatrze TV Jerzemu Machowskiemu, który w 2010 roku był jeszcze w klasie maturalnej. Na pytanie, czy skojarzyłby tekst z katastrofą smoleńską odpowiada:
– Gdybym o tym nie wiedział, pewnie nie. Już po pierwszym spotkaniu w Teatrze TV powiedziałem, że nie chcę, by był to spektakl o Smoleńsku. Nie umniejszam rangi tamtej tragedii, ale ten dramat mówi znacznie więcej niż o konkretnym zdarzeniu politycznym. Obiegowa opinia, że jest o Smoleńsku, raczej mu nie przysłużyła. Może nawet dobrze, że kilka lat czekał na premierę, bo mam nadzieję, że dzięki temu powie nam teraz coś więcej.
Kolo (Krzysztof Szczepaniak) oraz jego starsi koledzy, Gostek (Marcin Kwaśny) i Glans (Redbad Klynstra-Komarnicki), po śmierci króla opuszczają stolicę i kierują się ku granicy państwa. Zatrzymują się w gospodzie prowadzonej przez tradycyjnie żyjącą rodzinę: Zofię (Joanna Jeżewska), Józefa (Andrzej Mastalerz) oraz ich córkę Justynę (Edyta Januszewska). Przybysze i miejscowi nie potrafią się ze sobą porozumieć. Nawet, gdy Kolo i Justyna zakochują się w sobie, nie dochodzi do zbliżenia dwóch odległych sposobów myślenia o świecie.