30 stycznia minister poinformowano o potwierdzeniu pierwszego przypadku zakażenia SARS-CoV-2 u zwierząt futerkowych w Polsce. Wirus został zdiagnozowany na fermie zlokalizowanej w woj. pomorskim na terenie powiatu kartuskiego. W związku z sytuacją zdecydowano o konieczności uboju zakażonych zwierząt. Przedsiębiorcy nie przysługuje odszkodowanie, choć Bogdan Konopka, Główny Lekarz Weterynarii, ocenił, że są możliwe „inne formy wsparcia, np. jakaś nagroda”.
Dowiedz się więcej: Władysław Kosiniak-Kamysz: Jesteśmy pasem transmisyjnym przedsiębiorców. Walczymy o nich
- Znaleziono kilkanaście zakażonych norek i każą mu wybić wszystkie norki. Człowiek oszacował straty na 10 milionów złotych i nie dostanie żadnej pomocy, a jeszcze ma kredyty - komentował w poniedziałek w Radiu Maryja o. Tadeusz Rydzyk, dyrektor rozgłośni.
Jak tłumaczył redemptorysta, „nie możemy godzić się na krzywdę jakiegokolwiek naszego rodaka”. - My Polacy jesteśmy jedną rodziną. Jeden drugiego musi wspierać. To jest coś normalnego. Dlaczego weterynarze nie chcą jeszcze raz przeprowadzić testu? Co to za weterynarze? To wygląda na jakąś ustawkę - przekonywał.
- Jak człowiekowi robią jeden test i okazuje się, że jest pozytywny, to robią drugi – pozytywny. Potem robią trzeci – negatywny. Dlatego, że znaleźli chorą norkę, to człowiekowi grozi pójście na bruk, jeśli ma kredyty - mówił o. Rydzyk, zwracając się następnie do Marka Gróbarczyka, sekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury. - Ja wiem, że pan nie wszystko może, ale niech usłyszą Polacy: „Trzymajmy się razem”. Zwierzęta są miłe i trzeba je lubić, ale człowieka trzeba kochać. Człowiek jest „animal rational”, czyli jest stworzeniem rozumnym. Zniszczymy porty, stocznie, hodowle, rolnictwo. Tak robią, żeby rolnicy uciekali z wiosek. Potem będzie u nas jak w trzecim świecie - stwierdził duchowny.