W przeciwieństwie do gospodarzy Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) na razie trzyma się mocno. Jego przewodniczący wciąż zapewnia, że temat zmiany terminu igrzysk nie istnieje, a przygotowania do organizacji idą pełną parą. Żadnego śladu po koronawirusie nie ma na stronie internetowej MKOL-u. Oficjalny serwis tokijskich igrzysk informuje jedynie, że ceremonia zapalenia ognia olimpijskiego odbędzie się w Grecji bez kibiców, ale zgodnie z planem.
– Nie sądzę, aby można było anulować igrzyska. Możliwe jest za to ich odroczenie – przyznaje z kolei w rozmowie z „Wall Street Journal" przedstawiciel organizatorów Haruyuki Takahashi.
Jego zdaniem igrzyska mogłyby się odbyć w 2021 albo 2022 roku. Inną wersję przedstawiła niedawno japońska minister ds. olimpijskich Seiko Hashimoto, według której kontrakt na organizację igrzysk obowiązuje do końca roku, więc można je przesunąć tylko o kilka miesięcy. Takie rozwiązanie miał zasugerować prezesowi Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Henrykowi Olszewskiemu ambasador Japonii.
Thomas Bach na razie z powodu koronawirusa odwołał swój udział w ceremonii związanej z 100. rocznicą igrzysk w Antwerpii. Koronawirus sprawił też, że nie odbędzie się konferencja medyczna MKOl, której głównym tematem miał być... koronawirus.
Sypie się system kwalifikacji olimpijskich. Na termin turnieju czekają zespoły koszykówki 3x3, odwołano zawody wioślarzy, badmintonistów i judoków. Nie będzie maratonu w Wiedniu, gdzie o minima mieli walczyć Polacy. Mistrzostwa Europy w podnoszeniu ciężarów zostały przełożone na czerwiec, choć punkty do rankingu olimpijskiego można zbierać do końca kwietnia.