Rzecznik rządu podkreślił, że dotychczasowe zarządzenia rządu (zamknięcie szkół, ograniczenie działania galerii handlowych, etc.), "przyniosły efekt, bo inaczej ta krzywa zachorowań byłaby zdecydowanie większa". Dodał jednak, że w celu spłaszczenia (zmniejszenia) liczby zachorowań konieczne są kolejne ograniczenia.
Müller mówił też, że "nikt odpowiedzialny w tej chwili nie jest w stanie powiedzieć jednoznacznie czy da to efekt natychmiastowego ograniczenia liczby zachorowań". - Z wyprzedzeniem blisko 3 tygodni trudno powiedzieć jak będzie wyglądała sytuacja w kraju. Nam wszystkim zależy by jak najszybciej wracać do normalności, ale w tej chwili takiej gwarancji nie damy - dodał pytany o to, czy rząd może zagwarantować, że po 11 kwietnia ograniczenia w swobodzie poruszania się będą zmniejszane.
- To zagrożenie śmiertelne dla nas, dla naszych rodzin, dla naszych bliskich - mówił rzecznik rządu o szerzącym się na świecie koronawirusie.
Jednocześnie Müller podkreślił, że nowe przepisy "nie są wprowadzone po to, aby kogoś karać, ale po to, abyśmy wzięli odpowiedzialność za siebbie i za innych". - Pojedynczo spacerujące osoby nie stwarzają zagrożenia - nie spodziewajmy się tego, że teraz każdy będzie legitymowany na ulicy - dodał.