Władcę kraju wywieziono z muzycznego festiwalu „Słowiański bazar" w Witebsku, gdyż źle się poczuł. Tymczasem Swiatłana Cichanouska w amerykańskiej stolicy spotkała się z sekretarzem stanu Antonym Blinkenem, by omówić poparcie USA dla białoruskiej opozycji.
– Bezwarunkowe uwolnienie więźniów politycznych, wewnętrzny dialog polityczny i nowe prezydenckie wybory w obecności międzynarodowych obserwatorów – po spotkaniu wyliczył rzecznik amerykańskiego departamentu stanu Ned Price, co powinien zrobić Łukaszenko, by uniknąć tym razem amerykańskich sankcji.
Nie wiadomo jeszcze, jak lider z Mińska zareagował na to, gdyż dość znacznie ograniczył on swą aktywność. „Łukaszenko źle się poczuł, pewnie z powodu upału podskoczyło mu ciśnienie" – informowali internauci o tym, co stało się w Witebsku. Widziano, jak szybko opuszczał swoją lożę, ale o własnych siłach. Z Witebska przewieziono go natychmiast samolotem do stolicy. Do jego rezydencji nocą więcej niż jeden raz przyjeżdżali lekarze, ale nie wiadomo, jaką postawili diagnozę. Po mieście krążą jednak plotki, że miał udar.
„Naprawiam akordeony, bezpłatnie" – napisał natychmiast jeden z internautów. Aluzja była doskonale zrozumiała dla wszystkich: żadna prawdziwa zabawa na Białorusi nie może obyć się bez tego popularnego instrumentu. A powodem do zabawy miałyby być kłopoty zdrowotne Łukaszenki.
– Nie pocieszajmy się. Dzisiaj to tylko spekulacje o gwałtownym pogorszeniu jego zdrowia – przestrzegł w rozmowie z „Rzeczpospolitą" białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka. – Z naszych informacji, z wewnętrznych kręgów władzy wiemy, że rzeczywiście ma cukrzycę i sytuacja się pogorszyła – dodał jednak. Ale wykluczył, by pospieszna ewakuacja z Witebska świadczyła o rychłym końcu dyktatury.