- Na początku mówiono, że Chiny są daleko, potem radzono, żeby włożyć sobie lód w majtki (chodzi o wypowiedź szefa GIS Jarosława Pinkasa z lutego - red.). Najpierw mówiono, że maski są nieprzydatne, potem maski mieliśmy nosić obowiązkowo. Jak było 200 przypadków dziennie byliśmy zamknięci w domach, teraz przy 500 zakażeniach dziennie restrykcje są poluzowane. Nie ma tu żadnego ładu i składu - mówił Grodzki.
- Przy prezydencie Donaldzie Trumpie stoi wybitny epidemiolog dr Anthony Fauci, przy Ewie Kopacz stał prof. Andrzej Horban, kto stoi przy ministrze Szumowskim? Minister, jako kardiolog, nie musi się znać na epidemiologii - dodał.
Grodzki przypominał, że Platforma Obywatelska "od początku mówiła, że należy testować jak najwięcej osób, budować izolatoria dla zakażonych". - Od początku była mowa, że maski zmniejszają ryzyko zakażenia - dodał.
- Nie przez przypadek w klasyfikacji WHO obejmującej trzy stopnie Polska jest w grupie krajów, w których pandemia nie wyhamowała - m.in. dlatego, że dopiero teraz zaczęliśmy testować ludzi. Na początku epidemii byliśmy kompletnie nieprzygotowani - ocenił marszałek Senatu.