Walaryna Kustawa: Jak uciekałam przed dyktatorem

Znana białoruska poetka i dziennikarka opowiedziała „Rzeczpospolitej” jak dotarła do Warszawy i dlaczego musiała opuścić ojczyznę.

Aktualizacja: 03.07.2021 20:12 Publikacja: 02.07.2021 23:18

Walaryna Kustawa

Walaryna Kustawa

Foto: archiwum prywatne

Walaryna Kustawa jest białoruską poetką, od lat związaną z opozycją demokratyczną. Pracowała dla wielu niezależnych mediów, do niedawna była prowadzącą programu „Białorusin Białorusinowi" transmitowanego przez stację Biełsat TV (nadającą z Polski) i nagłaśniała sytuacje rodzin białoruskich więźniów politycznych (na liście widnieje już ponad 520 nazwisk). Na początku czerwca w jej mieszkaniu w Mińsku przeprowadzono rewizję i postawiono spreparowane zarzuty, musiała opuścić ojczyznę i krętymi drogami dotarła do Polski. W kraju Aleksandra Łukaszenki grozi jej nawet kilka lat łagrów.

Rz: Jak pani znalazła się na celowniku reżimu?

Walaryna Kustawa: Nigdy nie ukrywałam swoich poglądów, ale myślę, że główną przyczyną był mój program w telewizji Biełsat, w którym opowiadaliśmy historie rodzin więźniów politycznych. Wielu z tych rodzin potrzebuje pomocy i nasi widzowie odzywali się i pomagali bohaterom naszych materiałów. Reżim potraktował to jako „finansowanie protestów".

Wtedy do drzwi zapukały służby?

Zaczęły się zatrzymania członków mojej ekipy, z którą nagrywaliśmy program. Nie mogli znaleźć żadnych podstaw prawnych by postawić mi zarzuty, więc siedmiu funkcjonariuszy GUBOPiK (wydział do spraw walki z przestępczością i korupcją MSW Białorusi-red.) wyważyło drzwi mieszkania i wywróciło wszystko do góry nogami. Zarekwirowano cały sprzęt elektroniczny, próbowano włamać się na moją pocztę i konta w sieciach społecznościowych. Drzwi mieszkania opieczętowano i nikt tam nie może wejść, mimo że nie należy do mnie, lecz do moich krewnych. Co więcej, w mieszkaniu celowo otworzono wszystkie okna, by zniszczeniu uległo wszystko co jest w środku. Okna są otwarte od miesiąca. Musiałam terminowo ewakuować się z kraju, pozostawiając nawet na Białorusi dwuletnią córkę.

Jak udało się stamtąd uciec?

Musiałam zmieniać różne środki transportu, również wodnego, uciekałam poprzez Rosję. Miejscami musiałam iść na piechotę. Pomogła mi fundacja BY_help (białoruska fundacja wspierająca represjonowanych z siedzibą w Wilnie). Ale dokładnej drogi nie zdradzę, by inni w razie potrzeby mogli stamtąd uciec.

A co z córką?

Białoruscy pogranicznicy nie przepuścili mojego dziecka do Polski, więc moją córkę musieli wywozić tą samą drogą, którą uciekałam ja, poprzez Rosję.

Czy na Białorusi pozostało jeszcze coś po wielotysięcznych powyborczych protestach jesienią?

Wolność jest wewnątrz Białorusinów, bardzo wspierają się nawzajem, również materialnie. Ludzi zastraszono i za wyjście na ulice człowieka zamykają w więzieniu, ale solidarność jest ogromna. Tej solidarności boi się reżim, chce to stłumić.

Walaryna Kustawa jest białoruską poetką, od lat związaną z opozycją demokratyczną. Pracowała dla wielu niezależnych mediów, do niedawna była prowadzącą programu „Białorusin Białorusinowi" transmitowanego przez stację Biełsat TV (nadającą z Polski) i nagłaśniała sytuacje rodzin białoruskich więźniów politycznych (na liście widnieje już ponad 520 nazwisk). Na początku czerwca w jej mieszkaniu w Mińsku przeprowadzono rewizję i postawiono spreparowane zarzuty, musiała opuścić ojczyznę i krętymi drogami dotarła do Polski. W kraju Aleksandra Łukaszenki grozi jej nawet kilka lat łagrów.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997