Ustawa o rynku wewnętrznym miała być narzędziem, które wymusi na Brukseli ustępstwa w rokowaniach umowy o wolnym handlu, która ma wejść w życie z nowym rokiem. Przewidziano w niej, że Londyn będzie określał normy towarów i reguły ich wymiany w Irlandii Północnej, choć sam Johnson podpisał wcześniej porozumienie z Unią, które zakłada, że prowincja pozostanie częścią wspólnego rynku i będzie stosowała regulacje Zjednoczonej Europy. To miało być uderzenie w słaby punkt Wspólnoty, bo spełnienie brytyjskiej groźby zmusiłoby Irlandię, członka UE, do przywrócenia kontroli na granicy z Irlandią Północną i postawiło pod znakiem zapytania proces pokojowy zainicjowany przed 22 laty umową wielkopiątkową.
Jednak w poniedziałek wieczorem przed głosowaniem nad ustawą o rynku wewnętrznym 30 deputowanych torysów pod wodzą Boba Neila opowiedziało się przeciw propozycji Johnsona, a kolejnych kilkudziesięciu zapowiedziało, że wstrzyma się od głosu. To może oznaczać, że ustawa, która ma zostać ostatecznie przyjęta przez Westminster w przyszłym tygodniu, zostanie odrzucona.
Z apelem o odrzucenie umowy zwrócili się też wszyscy żyjący, byli liderzy Partii Konserwatywnej: David Cameron, Theresa May, John Major i Lord Howard. Ponieważ przyłączyli się do nich także laburzyści: Tony Blair i Gordon Brown, oznacza to, że również wszyscy żyjący byli premierzy uznali inicjatywę Johnsona za niedopuszczalną.
W miniony weekend w „Daily Telegraph" premier tłumaczył, że tylko odpowiada na szantaż Brukseli: „słyszymy, że jeśli nie zgodzimy się na warunki Unii, Unia wykorzysta skrajną interpretację umowy rozwodowej, aby ustanowić granicę celną w poprzek Morza Irlandzkiego".
Źródła na Downing Street twierdzą, że może dojść do sytuacji, w której Bruksela uzna, iż brytyjska żywność nie spełnia unijnych norm i nie tylko nie zezwoli na jej eksport na kontynent, ale też do Irlandii Północnej. W takim układzie np. sieć Tesco nie mogłaby zaopatrywać swoich sklepów w Belfaście czy Londonderry. W minionym tygodniu unijny negocjator Michel Barnier ostrzegł, że konieczne są dodatkowe „wyjaśnienia" w sprawie norm produktów zwierzęcych, jakie Brytyjczycy chcą stosować od nowego roku.