Aleksander Kurban od ponad 20 lat pracuje jako górnik w Biełaruśkalij, jednym z największych producentów nawozów potasowych w Europie, które posiada swoje kopalnie soli potasowych w Soligorsku na południu Białorusi. Przedsiębiorstwo zatrudnia ponad 16 tys. mieszkańców nieco ponad 100-tysięcznego miasta.
W czwartek Kurban przykuł się kajdankami i przywiązał łańcuchem do konstrukcji metalowych na głębokości 440 metrów pod ziemią. Zgłosił postulaty, którymi już trzeci miesiąc żyje Białoruś: uwolnienie więźniów politycznych, zaprzestanie represji i przeprowadzanie nowych wolnych wyborów. Interweniowała służba ochrony przedsiębiorstwa: łańcuch przecięto, a mężczyznę wyprowadzono na powierzchnię.
Nie chodzi o pieniądze
– W ciągu ostatnich kilku tygodni to już trzeci górnik, który przykuł się kajdankami i odmówił wyjścia z kopalni po zakończeniu zmiany – mówi „Rzeczpospolitej” Maksim Pazniakou, przewodniczący największego w kraju Białoruskiego Niezależnego Związku Zawodowego. Przypomina, że tuż po wyborach i brutalnym stłumieniu protestów w dniach 9–10 sierpnia w Biełaruśkalij doszło do strajku generalnego, który trwał przez kilka dni i całkowicie wstrzymał pracę zakładu. – Łukaszenko straszył strajkujących, że będą musieli pokryć straty spowodowane strajkami. Zwolniono działaczy komitetu strajkowego, pozbawiano premii. Jeden z liderów komitetu Anatol Bakun jest w areszcie – dodaje. Związkowcy przekonują, że Biełaruśkalij, podobnie jak inne najważniejsze przedsiębiorstwa w kraju, funkcjonuje na zwolnionych obrotach z powodu trwającego tam strajku włoskiego.
W najważniejszych białoruskich przedsiębiorstwach strajki nie rozpoczęły się z powodu np. niskiego wynagrodzenia, lecz niechęci do urzędującego od 1994 roku prezydenta. Ekonomiczne postulaty często pojawiają się dlatego, że w świetle białoruskiego prawa strajkujący nie mogą domagać się spełnienia warunków politycznych. – Zarobki na Białorusi nie są zbyt atrakcyjne, ale w największych przedsiębiorstwach wystarczy, by przeżyć. Natomiast górnicy w Biełaruśkalij zarabiają najwięcej na Białorusi – mówi Pazniakou.
To głównie za sprawą producenta nawozów potasowych i powiązanych z nim firm rejon soligorski od lat zajmuje pierwsze miejsce na Białorusi pod względem zarobków. W ubiegłym roku średnia pensja wyniosła tam niemal 1,6 tys. rubli (według ówczesnego kursu równowartość 3,2 tys. złotych). W porównaniu mieszkańcy Szarkowszczyzny w obwodzie witebskim zarabiali średnio zaledwie 600 rubli (1,2 tys. złotych).