- Sprawiedliwości stało się zadość i ten przywódca terrorystów już nie istnieje – takich słów użył prezydent Biden, ogłaszając w poniedziałek wiadomość o fizycznej eliminacji Ajmana az-Zawahiriego, szefa Al-Kaidy. Był zastępcą bin Ladena i wraz z nim zaplanował ataki na USA w 2001 r., w których zginęło ponad 3 tys. osób.
– Bez względu na to, jak długo to potrwa, bez względu na to, gdzie się ukrywasz, jeśli stanowisz zagrożenie dla naszego narodu, Stany Zjednoczone cię znajdą i zlikwidują – powiedział Biden.
Koronkowa operacja
Jak wynika z informacji amerykańskiej administracji oraz Pentagonu, 71-letni Az-Zawahiri zginął w niedzielę rano na balkonie trzeciego piętra swego domu w bogatej dzielnicy Kabulu – Szerpur. Poniósł śmierć w wyniku eksplozji dwóch rakiet wystrzelonych z amerykańskiego drona. Obyło się bez innych ofiar, chociaż w czasie ataku w willi Az-Zawahiriego znajdowała się jego żona i dzieci. Zostali natychmiast ewakuowani przez oddział talibów. Zdaniem Waszyngtonu ten fakt świadczy dobitnie o tym, iż władze doskonale wiedziały o miejscu pobytu Az-Zawahiriego, udzielając mu schronienia w dzielnicy zamieszkanej przez wielu członków rządu w Kabulu. Niektórzy z nich mieli mieszkać w bezpośrednim sąsiedztwie schronienia terrorysty, za którego głowę USA wyznaczyły nagrodę w wysokości 25 mln dol.
Czytaj więcej
Amerykańskie media, powołując się na źródła wywiadowcze poinformowały, że Ajman al Zawahiri, lider al Kaidy, zginął w operacji antyterrorystycznej USA. Doniesienia te potwierdził prezydent USA Joe Biden.
Przedstawiciele amerykańskiej administracji podkreślają, że udzielenie schronienia przywódcy Al-Kaidy stanowi naruszenie porozumienia zawartego przez USA z talibami w Dausze przed pośpiesznym i chaotycznym wycofaniem się amerykańskich sił z Afganistanu niemal rok temu. Nie ma to jednak obecnie żadnego znaczenia, gdyż Waszyngton nie ma możliwości pociągnięcia talibów do odpowiedzialności za niedotrzymanie porozumienia.