Rosja: Za wszelką cenę uniknąć inwazji w Afganistanie

Kreml i jego sojusznicy nie chcą wojskowej ingerencji w Afganistanie, paraliżowani wspomnieniem wojny w latach 80.

Aktualizacja: 11.07.2021 19:57 Publikacja: 11.07.2021 18:12

Rosja: Za wszelką cenę uniknąć inwazji w Afganistanie

Foto: AFP

Wycofywanie amerykańskich wojsk z Afganistanu wywołało euforię rosyjskiej propagandy, która cieszy się z „przegranej USA". Ale ofensywa oddziałów talibańskich, a przede wszystkim ich dojście do granic sojuszników rosyjskich w Azji Środkowej, zaniepokoiło Moskwę.

– Wszystkie nasze postsowieckie kraje, w tym i Rosja, do dziś mają „syndrom afgański" (...). Dlatego prawdopodobieństwo udziału Rosji w jakichś operacjach wojskowych na terenie Afganistanu równe jest zeru – sądzi ekspert Rustam Burnaszew.

Podobnie wypowiadał się rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow. Ale już minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow uchylił się od bezpośredniej odpowiedzi na pytanie, czy rosyjskie wojska wejdą do Afganistanu.

– Myślę, że Rosja nie ma wypracowanej jasnej polityki. Niedawno w Moskwie był nr 2 obecnego rządu afgańskiego Hamdullah Mohib (...), a teraz przedstawiciele talibów. Można by to uznać za coś w rodzaju politycznej schizofrenii, ale myślę, że to oznaka braku wypracowanej pozycji wobec wydarzeń w Afgnistanie – sądzi z kolei ekspert Andriej Sierienko.

Tymczasem rosyjscy sojusznicy w Azji zaczynają panikować. Oddziały talibów dotarły w pobliże ich granic. Opanowały na przykład ponad 70 proc. liczącej 1344 km granicy z Tadżykistanem. Duszanbe odpowiedział mobilizacją 20 tys. rezerwistów i żądaniem pomocy wojskowej od zdominowanej przez Rosję Organizacji Układu o Pomocy Zbiorowej.

Moskwa formalnie nie odpowiedziała sojusznikowi, ale wiadomo, że zaczęła wzmacniać swoje oddziały w Tadżykistanie. Znajduje się tam tzw. 201 Baza Wojskowa, licząca ok. 7 tys. żołnierzy. Obecnie dowództwo nie ukrywa, że „szykuje się ona do aktywnych działań", ale na terenie Tadżykistanu. Jednak w rosyjskich sieciach społecznościowych pojawiły się już pytania, jak można zaciągnąć się na wojnę z Afganistanem.

W ramach ODBK Rosja ma zobowiązania sojusznicze tylko wobec Tadżykistanu i Kirgizji. Ale rozwojem wydarzeń w Afganistanie zagrożone są też dwa inne państwa postsowieckie: Uzbekistan i Turkmenistan. Ten ostatni zaczął ściągać wojska na granicę i nakazał weryfikację spisów rezerwistów do 50. roku życia.

– Destabilizacja w jednym kraju może działać jak efekt domina – przestrzega kolejny rosyjski ekspert. – Rzekę Pandż, po której przebiega granica Afganistanu z Tadżykistanem, w wielu miejscach można przejść w bród – przypomina jeden z rosyjskich korespondentów.

Afganistan jest krajem wielonarodowym. Dominują w nim Pasztuni, ale znaczne mniejszości mieszkają właśnie wzdłuż północnej granicy kraju – z postsowiecką Azją Środkową. W czasie poprzednich rządów talibów (w latach 1996–2001) formowano tam oddziały opozycyjnego Sojuszu Północnego. – Stworzono w ten sposób strefę buforową – mówi jeden z rosyjskich ekspertów.

Obecnie jednak zarówno Rosja, jak i jej sojusznicy boją się, że mieszkańcy tych terenów zaczną masowo uciekać na północ, tworząc ogromny problem uchodźczy w biednych krajach regionu. Moskwa – której gospodarka uzależniona jest od imigrantów z Azji Środkowej – obawia się też, że wraz z gastarbeiterami na jej teren masowo przenikną zwolennicy różnych radykalnych ugrupowań islamskich. – Bojówkarze Państwa Islamskiego oswajają terytoria na północy Afganistanu, tuż na granicy krajów będących naszymi sojusznikami – opisał obawy Moskwy minister spraw zagranicznych Ławrow.

„Z bólu głowy Ameryki Afganistan szybko może stać się rosyjskim bólem głowy" – podsumował publicysta „Kommiersanta" Maksim Jusin.

Delegacja talibów, którzy byli w Moskwie w zeszłym tygodniu, zapewniała gospodarzy, że nie zamierzają tolerować u siebie działalności żadnych innych ugrupowań jeśli chciałyby one zagrażać sąsiadom. Ale wszyscy eksperci wskazują, że ruch talibów nie jest jednorodny, głos decydujący mają często poszczególni dowódcy oddziałów. – Ci ludzie, którzy byli w Moskwie, nie zajmują najwyższych miejsc w hierarchii talibów, ani nawet w ich przedstawicielstwie w Katarze. Nie wiem, na ile poważnie można traktować ich obietnice. Liderzy, najważniejsi przywódcy, przede wszystkim emir Hitabullah Achundzada czy szef sieci oddziałów Dżalaluddin Hakkani, niczego nikomu nie obiecywali – przestrzega Sierienko.

Większość ekspertów uważa przy tym, że przekonanie o panowaniu talibów w Afganistanie jest jeszcze przedwczesne. Rządowa armia – choć cierpiąca z powodu korupcji na braki w zaopatrzeniu w żywność i amunicję – stawia zajadły opór w miastach i nie pozwoliła talibom opanować ani jednego dużego ośrodka. Odparto ataki nawet na odległy Kandahar.

Wycofywanie amerykańskich wojsk z Afganistanu wywołało euforię rosyjskiej propagandy, która cieszy się z „przegranej USA". Ale ofensywa oddziałów talibańskich, a przede wszystkim ich dojście do granic sojuszników rosyjskich w Azji Środkowej, zaniepokoiło Moskwę.

– Wszystkie nasze postsowieckie kraje, w tym i Rosja, do dziś mają „syndrom afgański" (...). Dlatego prawdopodobieństwo udziału Rosji w jakichś operacjach wojskowych na terenie Afganistanu równe jest zeru – sądzi ekspert Rustam Burnaszew.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997