17 stycznia Aleksiej Nawalny wrócił do Rosji z Niemiec, gdzie był leczony po tym, jak próbowano go otruć środkiem bojowym z grupy Nowiczoków. Opozycjonista został zatrzymany po wylądowaniu na lotnisku Szeremietiewo w Moskwie. Dzień później został skazany na 30 dni aresztu. Był oskarżany o "wielokrotne naruszenie okresu próbnego", który upłynął 30 grudnia 2020 r. Chodzi o sprawę sprzed sześciu lat, gdy został skazany na 3,5 roku więzienia w zawieszeniu.
Tuż przed powrotem Nawalnego z Niemiec Federalna Służba Więzienna Rosji (FSIN) wystąpiła do sądu z wnioskiem o aresztowanie opozycjonisty.
Czytaj także: Putin o protestach w obronie Nawalnego: Niebezpieczne
Na czwartkowym posiedzeniu Sąd Okręgowy w Moskwie zgodził się z decyzją sądu niższej instancji. Aleksiej Nawalny pozostanie w areszcie do 15 lutego. Sąd odrzucił argumenty obrony, która podkreślała, że rosyjski kodeks karny nie zna możliwości "przedłużenia terminu zatrzymania".
Opozycjonista brał udział w posiedzeniu za pośrednictwem łącza wideo. Ocenił, że decyzja sądu w jego sprawie łamie prawo.