Korespondencja z Brukseli
Po raz piąty eurodeputowani zajęli się w środę stanem praworządności w Polsce i przegłosowali rezolucję na ten temat. Tym razem debata pełna była emocji, a tekst przyjętego dokumentu potencjalnie daleko idący. Komisja Swobód Obywatelskich PE ma przygotować szczegółowe sprawozdanie o stanie praworządności w Polsce z zaleceniem uruchomienia procedury wynikającej z art. 7 unijnego traktatu.
To sprawozdanie musi być następnie przegłosowane przez cały PE większością 2/3 głosów, by dopiero w dalszej kolejności stać się formalnym wnioskiem złożonym w Radzie Europejskiej. Unijni przywódcy 4/5 głosów mogliby wtedy stwierdzić, że w Polsce zagrożona jest praworządność. A później, jednomyślnie, wprowadzić sankcje w postaci zawieszenia prawa głosu lub zamrożenia unijnych funduszy.
Zdecydowanie rezolucję krytykował PiS. Szef delegacji tej partii w PE Ryszard Legutko uznał działania Komisji Europejskiej za bezprawne. A samego Fransa Timmermansa, komisarza UE, za stronniczego. Bo nie reaguje – według Legutki – na łamanie praworządności w Hiszpanii. – To jest kolejny orwellowski seans, to jest pokaz siły w stosunku do Polaków i do polskiego rządu. Tu nie chodzi o praworządność, nie chodzi o wartości, tu chodzi o władzę, o to, kto ma władzę – powiedział europoseł PiS. O stronniczość oskarżał też Timmermansa inny polski eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski, kiedyś PO, a obecnie niezrzeszony. Wytykał Holendrowi wyrozumiałość w sprawie łamania standardów praworządności oraz korupcji na Malcie.
Rezolucja powtarza krytykę Brukseli dotyczącą Trybunału Konstytucyjnego oraz czterech ustaw o sądownictwie, w tym tych projektowanych: o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Ponadto apeluje do rządu o podjęcie działań w związku z „ksenofobicznym i faszystowskim marszem", który odbył się 11 listopada w Warszawie. Wypowiada się też za udostępnieniem bezpłatnej antykoncepcji oraz antykoncepcji doraźnej bez recepty.