Do szturmu na Kapitol doszło w dniu, w którym Kongres zatwierdzał wybór Joe Bidena na prezydenta. Donald Trump wcześniej wielokrotnie kwestionował wynik wyborów z 3 listopada twierdząc, że w czasie wyborów doszło do licznych nieprawidłowości.
W rozmowie z Laurą Ingraham z Fox News Trump ubolewał nad tym, że służby porządkowe "prześladowały" uczestników szturmu na Kapitol podczas gdy "nic się nie dzieje" lewicowym protestującym.
Były prezydent USA przyznał, że osoby, które 6 stycznia wtargnęły na Kapitol "nie powinny były tego zrobić".
Ale - jak dodał - "niektórzy z nich weszli i byli tam, ściskali i całowali policjantów i strażników".
- Wiele osób weszło i wyszło - dodał przekonując, że ich relacja ze służbami porządkowymi odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo na Kapitolu była "świetna".