Niemiecka strategia na czwartą falę covidu

Berlin wybiera podobne rozwiązania co Paryż czy Rzym. Oznacza to ułatwienia dla zaszczepionych przy ograniczeniach dla unikających szczepień.

Aktualizacja: 10.08.2021 22:55 Publikacja: 10.08.2021 21:43

Centrum szczepień w hali koncertowej Treptow Arena w Berlinie

Centrum szczepień w hali koncertowej Treptow Arena w Berlinie

Foto: AFP

Decyzje na ten temat zapadły we wtorek w czasie wideokonferencji kanclerz Angeli Merkel z szefami landów. Nie ma oczywiście mowy o wprowadzaniu obowiązkowych szczepień. O tym decydują sami obywatele. Rząd decyduje jednak za nich, co im wolno, a co nie.

Zaszczepieni oraz ozdrowieńcy odzyskają od jesieni wszystkie wolności obywatelskie z wyjątkiem obowiązku noszenia maseczek w sklepach oraz środkach komunikacji. Będą więc mogli korzystać z zamkniętych miejsc publicznych, jak restauracji, barów, obiektów sportowych, czy wszelakich imprez.

Inni będą mieli do nich dostęp, jeżeli przedstawią ważny negatywny test koronawirusowy. Przy tym test antygenowy ważny będzie przez 24 godziny, a test PCR – 48 godzin. Teoretycznie więc żadne szczepienia nie będą konieczne dla osób, które ich unikają, ale aby cieszyć się z szerokiego zakresu wolności w życiu codziennym, zmuszone będą wykonywać cyklicznie testy. Od października zaś nie będą one już bezpłatne.

Obecnie każdy obywatel ma prawo do jednego bezpłatnego testu antygenowego tygodniowo. Za każdy dodatkowy trzeba płacić minimum 9 euro. W wypadku testu PCR na żądanie koszt dla zainteresowanych wynosi ponad 60 euro. Takie rozwiązanie ma skłonić wszystkich niechętnych do szczepień. Celem nowego planu jest uniknięcie gospodarczego lockdownu jesienią oraz umożliwienie uczniom nauki w szkole w rozpoczynającym się roku.

Obywatele są „za"

Jak wynika z sondaży, Niemcy nie mają nic przeciwko takim zasadom. Co więcej , w niedawnym badaniu agencji Civey dla tygodnika „Spiegel" 55 proc. pytanych o zdanie obywateli wyraziło opinię, że w wypadku dużego wzrostu zagrożenia epidemicznego nawet ci z negatywnymi testami covidowymi nie powinni mieć dostępu do imprez czy gastronomii.

Tymczasem zagrożenie rośnie i nikt w zasadzie nie ma wątpliwości, że czwarta fala nadejdzie jesienią tego roku. Ze statystyk Instytutu Roberta Kocha (RKI), czołowej instytucji badającej rozwój epidemii w Niemczech, wynika, że współczynnik zakażeń rośnie od lipca szybko i stale.

Liczba nowych zakażeń na 100 tys. mieszkańców w okresie ostatnich siedmiu dni wynosiła we wtorek 23,5. Tydzień wcześniej było to 17,9 zakażeń. Przy czym w najmłodszych grupach wiekowych liczby te są ponaddwukrotnie wyższe.

97 proc. obecnych infekcji przypada na warianty Alfa i Delta. Co ciekawe, współczynnik RKI wynosił na początku lipca tego roku 4,9, a najwyższą wartość 169 zanotowano w tym roku pod koniec kwietnia. RKI zwraca przy tym uwagę, że jego wzrost jest znacznie szybszy niż w roku ubiegłym i rozpoczął się kilka tygodni wcześniej. Wszystko to świadczy, iż kolejna fala już się nie zatrzyma.

– Musimy działać rozważnie i stanowczo – twierdzi Armin Laschet, premier Nadrenii Północnej-Westfalii i kandydat na kanclerza z ramienia CDU/CSU. W jego ocenie wynik wtorkowej wideokonferencji ma być „zdecydowanym apelem" zachęcającym do szczepień.

Tempo szczepień w ostatnich tygodniach znacznie osłabło. W chwili obecnej jest zaszczepionych niemal dwie trzecie ludności (62,4 proc.), ale tylko 54,8 proc. w pełni. Ci, którzy decydują się na pierwszy zastrzyk, jest coraz mniej. O ile 5 sierpnia było ich jeszcze ponad 83 tys., to w ostatni poniedziałek już zaledwie 48 tys.

Protesty mniej liczne

Nowe rozwiązania walki z epidemią nie wzbudzają entuzjazmu w wielu środowiskach. Nie tylko zdecydowanych przeciwników ruchu Querdenker, którzy w ostatnią niedzielę protestowali z Berlinie. Przybyło jednak 5 tys. osób zamiast zapowiadanych przez organizatorów 25 tys. Ruch zorganizowanych przeciwników traci na znaczeniu, nie tylko w Berlinie, ale i innych landach.

– Podział na zaszczepionych i tych, którzy się nie zdecydowali, jest wprowadzeniem de facto przymusu szczepień dla tych ostatnich – twierdzi Heiner Garg (z liberalnej FDP), minister zdrowia landu Szlezwik-Holsztyn. Jego zdaniem kluczem do zwiększania liczby zaszczepionych jest cierpliwa perswazja.

Przeciwko wszelkim ograniczeniom związanym z epidemią występuje jedynie skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD), domagając się nieograniczonego dostępu dla wszystkich do miejsc publicznych.

Uzgodnione we wtorek regulacje nie wywołały wielkiej dyskusji w mediach. Ważniejsze były doniesienia o strajku maszynistów paraliżującym kolej. Ciekawa jest też informacja, iż firma BioNTech, wynalazca szczepionki na Covid-19, może mieć w tym roku 0,5-proc. udział w niemieckim PKB z przychodami 15,9 mld euro.

Decyzje na ten temat zapadły we wtorek w czasie wideokonferencji kanclerz Angeli Merkel z szefami landów. Nie ma oczywiście mowy o wprowadzaniu obowiązkowych szczepień. O tym decydują sami obywatele. Rząd decyduje jednak za nich, co im wolno, a co nie.

Zaszczepieni oraz ozdrowieńcy odzyskają od jesieni wszystkie wolności obywatelskie z wyjątkiem obowiązku noszenia maseczek w sklepach oraz środkach komunikacji. Będą więc mogli korzystać z zamkniętych miejsc publicznych, jak restauracji, barów, obiektów sportowych, czy wszelakich imprez.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997