II wojna światowa. Inwazja barbarzyńców

II wojna światowa była dla Polski katastrofą. Ponieśliśmy proporcjonalnie największe straty ludzkie i materialne spośród wszystkich państw uczestniczących w konflikcie. Za większość z nich odpowiadają Niemcy.

Aktualizacja: 31.08.2023 17:28 Publikacja: 04.04.2019 15:42

Płonący Zamek Królewski po bombardowaniach 17 września 1939 r.

Płonący Zamek Królewski po bombardowaniach 17 września 1939 r.

Foto: Wikipedia

Potop (1655–1660) oraz najazd hitlerowski i sowiecki podczas ostatniej wojny światowej to z całą pewnością dwa najbardziej destrukcyjne wydarzenia w naszych dziejach, obfitujące w nieodwracalne straty. O grabieżach szwedzkich pisałem w poprzednim numerze, ten artykuł jest zaś próbą choćby częściowego przedstawienia kataklizmu z lat 1939–1945. Częściowego, ponieważ skala i złożoność problemu jest tak duża, że zdecydowanie wykracza poza ramy tego tekstu. Znaczną komplikacją jest choćby fakt, że wojna spowodowała poważne zmiany terytorialne i ustrojowe. Co prawda wiele cennych dla polskiej kultury i historii dzieł znajdujących się na obszarze wschodnich województw II RP nie uległo zniszczeniu, ale straciliśmy je bezpowrotnie w wyniku zaboru połowy terytorium przez ZSRR, co dodatkowo nie pozwoliło precyzyjnie oszacować strat poniesionych na tym obszarze. Kataklizm, który dotknął Polski podczas II wojny światowej, był wieloaspektowy: demograficzny, ustrojowy, terytorialny i materialny. Skupię się głównie na zniszczeniach i grabieżach, jakich dopuścił się okupant niemiecki, ponieważ były one szczególnie dotkliwe dla narodu polskiego.

II wojna światowa. Polska najbardziej zrujnowanym krajem Europy

Po zakończeniu działań wojennych Polska była najbardziej zrujnowanym krajem europejskim. Gromadzony przez pokolenia majątek narodowy został w ogromnym stopniu unicestwiony lub rozgrabiony. Życie straciło ponad 6 mln obywateli II RP (w tym ok. 2,7 mln narodowości polskiej i ponad drugie tyle pochodzenia żydowskiego). ZSRR zagarnął prawie połowę terytorium państwa, a pojałtańskie nabytki na zachodzie – Śląsk, Pomorze i Prusy, choć bardziej zurbanizowane i uprzemysłowione niż Kresy, były skrajnie zdewastowane przez działania wojenne i celową grabież przeprowadzoną przez Sowietów w latach 1944–1947.

Niemiecki okupant od początku prowadził na ziemiach polskich gospodarkę rabunkową, sprowadzającą się do bezwzględnego wyzysku polskich zasobów gospodarczych dla celów wojennych.

Odwołajmy się do suchych, lecz niezwykle wymownych liczb. W „Sprawozdaniu w przedmiocie strat i szkód wojennych Polski w latach 1939–1945", przygotowanym w styczniu 1947 r. przez rządowe Biuro Odszkodowań Wojennych (BOW), czytamy: „Przez masowe wysiedlenie Polaków z ziem przyłączonych do Rzeszy i likwidację Żydów zniszczono handel i rzemiosło, przez sekwestr przemysłu i masowy wywóz najcenniejszych maszyn do Niemiec obniżono produkcję i dochód narodowy, przez wyniszczenie w 55 proc. inwentarza żywego zdewastowano rolnictwo, przez konfiskatę złota, wprowadzenie bezwartościowej waluty i machinacje emisyjne zdezorganizowano aparat finansowy, przez zaprzęgnięcie do niewolniczej pracy w Niemczech 2 milionów Polaków wyssano z nas ogromny potencjał pracy i energii".

Szacuje się, że majątek narodowy zmalał o 38 proc. w stosunku do stanu sprzed września 1939 r. Niemcy zniszczyli co najmniej 162 190 tys. budynków mieszkalnych, 353 876 zagród wiejskich, blisko 200 tys. sklepów, 84 436 warsztatów rzemieślniczych, 14 tys. fabryk, prawie milion gospodarstw domowych. Straty w gospodarce przedstawiają się następująco: przemysł chemiczny – 64,5 proc., poligraficzny – 64,3 proc., elektrotechniczny – 59,7 proc., odzieżowy – 55,4 proc., spożywczy – 53,1 proc., metalowy – 48 proc., mosty – 66 proc., tory kolejowe – 33 proc., bydło hodowlane – 67 proc., konie – 55 proc., trzoda chlewna – 83 proc. Straty w szkolnictwie: zniszczono 17 szkół wyższych, 271 szkół średnich, 4880 szkół powszechnych i 768 szkół innego typu. Straty majątkowe służby zdrowia – 55 proc. stanu sprzed 1939 r.; zniszczono 352 szpitale, 778 ośrodków zdrowia i ambulatoriów, 1450 gabinetów lekarskich.

To tylko fragmenty długiej i przerażającej w swojej wymowie listy. W sumie wartość poniesionych strat BOW oszacował na 258 mld przedwojennych złotych. Jeśli przeliczymy to na dolary po kursie z 2004 r., otrzymamy astronomiczną kwotę blisko 700 mld.

Szczególnie duże były zniszczenia polskich miast z Warszawą na czele. Jej wojenne straty oszacowano w 2015 r. na 54 mld dolarów. Podobne zestawienie przygotował m.in. Poznań. Całość strat materialnych poniesionych przez stolicę Wielkopolski i jej mieszkańców wyliczono na prawie 11 mld zł według przelicznika z 2006 r. Szczególnie bolesne były zniszczenia zabytkowego centrum Poznania.

Już 1 września 1939 r. Niemcy zbombardowali bezbronny Wieluń, w którym około 70 proc. zabudowy legło w gruzach (zabytkowe centrum zniszczono w 90 proc.). Ogromny odsetek strat przypada na ostatni okres wojny, kiedy polskie miasta stały się polem bitwy sił niemieckich i sowieckich. To właśnie jest casus Poznania, ale także Jasła (97 proc. zniszczeń), Dukli (85 proc.), Garwolina (70 proc.), Goniądza (80 proc.), Łomży (70 proc.) czy Zakroczymia (80 proc.). W ruinie legło także wiele miast na Ziemiach Odzyskanych, choć akurat w tym wypadku w dużym stopniu odpowiedzialna była za to Armia Czerwona.

Warto podkreślić, że hitlerowcy grabieżczą politykę prowadzili do samego końca okupacji. Gigantycznych rabunków dokonano w trakcie ewakuacji przed zbliżającym się frontem w 1944 i 1945 r. Gorącego lata 1944 r. tylko z Generalnej Guberni odchodziło dziennie 50 pociągów ze zrabowanym polskim mieniem.

Jak II wojna światowa wpłynęła na polską kulturę

O ile fabryki czy gospodarstwa rolne można było po wojnie odbudować, o tyle straty, jakie poniosła polska kultura, były w dużym stopniu nieodwracalne. Badacze szacują, że podczas wojny i okupacji nasz kraj utracił aż 43 proc. dóbr kulturalnych!

Wojna i okupacja oznaczały dla Polski i Polaków utratę wielowiekowego dorobku pokoleń, centrów kultury (jak Lwów i Wilno) oraz fizyczną zagładę elit. Warszawa została zamieniona w morze ruin, a spośród 987 obiektów zabytkowych ocalały jedynie 64. Oszacowanie strat w zakresie dzieł sztuki sprawia wiele trudności. Rejestry sporządzone po wojnie są mocno niepełne, a większa część oryginalnej dokumentacji źródłowej, np. księgi inwentarzowe czy spisy, została wywieziona lub świadomie zniszczona przez okupantów. Generalnie tuż po wojnie przyjęto, że tylko Polska centralna (bez ziem wschodnich i Odzyskanych) straciła ok. 516 tys. dzieł sztuki, ale zgodnie z obecnym stanem badań tę liczbę należałoby co najmniej podwoić.

Polska cały czas próbuje odszukać i rewindykować utracone skarby. Co roku wracają do nas trzy, cztery zagrabione w czasie wojny dzieła sztuki. Kilka na milion utraconych! To kropla w morzu, ale akcji tej nie można zaprzestać, ponieważ coraz więcej faktów wskazuje na to, że z pożogi wojennej ocalało zdecydowanie więcej cennych przedmiotów, niż początkowo sądzono. Niemcy z premedytacją zniszczyli wiele dzieł ważnych dla polskiej i światowej kultury, ale jednocześnie byli pragmatyczni – wartościowe przedmioty po prostu kradli i w wielu wypadkach nadal są one w rękach złodziei lub ich spadkobierców, rozproszone po całym świecie, głównie w Europie Zachodniej, Rosji i Ameryce. Do dziś nie odnaleziono na przykład najcenniejszego z arcydzieł malarskich znajdujących się przed wojną w polskich kolekcjach, czyli „Portretu młodzieńca" Rafaela, zrabowanego z Muzeum Czartoryskich. Bez wątpienia zaskakująco wiele polskich skarbów kultury można by odnaleźć w magazynach muzeów i galerii rosyjskich. Trafiały tam najczęściej jako zdobycze wojenne wywiezione z podbitych Niemiec. Choć w wielu wypadkach Rosjanie z pewnością zdają sobie sprawę, że są to dzieła zrabowane przez Niemców w okupowanej Polsce, nie zamierzają ich oddawać prawowitym właścicielom.

Według szacunków historyka Dariusza Matelskiego Polska utraciła ok. 2,8 tys. obrazów znanych europejskich szkół malarskich, 11 tys. obrazów malarzy polskich, 1,4 tys. wartościowych rzeźb, 15 mln książek z różnych okresów, 75 tys. rękopisów, 22 tys. starodruków, 25 tys. zabytkowych map, 300 tys. grafik, 50 tys. rękopisów muzealnych, 26 tys. bibliotek szkolnych, 4,5 tys. bibliotek oświatowych i 1 tys. bibliotek naukowych. Zniszczono i rozkradziono niemal połowę zasobów archiwalnych.

II wojna światowa. Wysłannicy Adolfa Hitlera i zwykli złodzieje

Inicjatorami akcji rabunkowych byli najwyżsi niemieccy dygnitarze, przede wszystkim Göring, Himmler i gubernator GG Hans Frank. Akcję grabieży dzieł sztuki w Polsce kontrolował specjalny wysłannik Hitlera, dyrektor drezdeńskiej galerii obrazów dr Hans Posse. Jego zadaniem było wyłuskanie z polskich zbiorów najcenniejszych dzieł na potrzeby tworzonego specjalnie dla Führera muzeum w Linzu. Z kolei Göring na stanowisko specjalnego komisarza do spraw dzieł sztuki na okupowanych terytoriach wyznaczył Kajetana Mühlmanna.

Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że niszczeniem i rabunkiem polskich skarbów kultury zajmowali się w zasadzie wszyscy przedstawiciele „narodu übermenschów". Trafnie wyraził to w swoich wspomnieniach prof. Władysław Tatarkiewicz, który pisał: „Gdy wojska niemieckie opanowały dzielnicę, którą zamieszkiwałem (w sierpniu 1944 r. Kolonię Staszica), kazano nam niezwłocznie opuścić dom i spalono go od razu wraz z całym urządzeniem, zbiorami, biblioteką, warsztatem pracy naukowej. (...) Wychodząc, zdołałem wziąć do walizki tylko nieco bielizny i rękopis pracy naukowej, nad którą pracowałem przez całą wojnę. W drodze, gdy nas z płonącego domu gnano do obozu, żołnierze odebrali z walizy bieliznę – został już tylko rękopis. Wtedy podszedł oficer niemiecki, otworzył walizę, znalazł rękopis. – Co to? Praca naukowa? – rzekł. – Nie, nie ma już polskiej kultury. (...) i rzucił rękopis do rynsztoka. W jego słowach był zawarty cały stosunek Niemców do nas, szczególnie zaś w tym »nie ma już«: bo dotąd była, ale przez 5 lat dokonali, że jej nie ma. Akcja ich chciała nie tylko zniszczyć polską kulturę, ale zatrzeć nawet jej ślady. Była robiona z premedytacją. Była wykonaniem osobistego rozkazu Hitlera. Ale rozkaz ten spełnili wszyscy – i władze cywilne, i ludzie prywatni, uczeni, artyści. Cały naród niemiecki brał udział w tym rabunku i zniszczeniu, cały jest zań odpowiedzialny".

Już od połowy października 1939 r. niemieccy historycy sztuki i muzeolodzy zwozili zagrabione dzieła z całej Generalnej Guberni i gromadzili je w Muzeum Narodowym w Warszawie i w nowym gmachu Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. Na terenach włączonych do Rzeszy skonfiskowane skarby kultury polskiej gromadzono w Muzeum Wielkopolskim w Poznaniu, a obiekty z Pomorza w Gdańsku. Mühlmann wszystkie zrabowane dzieła skrzętnie rejestrował. Spośród nich wybrał ponad 500 obiektów, które dokładnie sfotografowano i opisano, a następnie zebrane materiały zamieszczono w katalogu, który ukazał się w połowie 1940 r. i zawierał 521 opisów bezcennych dzieł sztuki. Większość z nich nadal widnieje w spisach przedmiotów zaginionych. Drugorzędne eksponaty zmagazynowano, a trzeciorzędne udostępniono dekoratorom wnętrz i architektom Franka do wyposażenia biur i rezydencji.

Oczywiście lista strat polskich muzeów i innych instytucji kultury jest dużo dłuższa. Do dziś Muzeum Narodowe w Warszawie nie może się doliczyć ponad 5 tys. eksponatów, Muzeum Wojska Polskiego – 8 tys., Muzeum Narodowe w Krakowie – 1 tys., z pałacu w Wilanowie pod sam koniec okupacji zrabowano 238 dzieł sztuki, z Wawelu 343 cenne eksponaty. Wielkie straty poniosły również dwie największe kolekcje prywatne – Muzeum Czartoryskich oraz zbiory Czartoryskich i Działyńskich z Gołuchowa. Pierwsza z nich straciła 562 obiekty (w tym wspominany obraz Rafaela), druga 110 przedmiotów. To tylko wybrane przykłady – w zasadzie wszystkie instytucje państwowe i kolekcje prywatne zostały w mniejszym lub większym stopniu zniszczone lub obrabowane przez Niemców i częściowo Sowietów.

Z kolekcją Muzeum Czartoryskich wiąże się jeszcze jedna smutna historia, dotycząca tzw. szkatuły królewskiej, czyli kolekcji pamiątek po polskich władcach. Zgromadzono w niej niemal wszystko, co ocalało w polskich zbiorach po obrabowaniu przez Prusaków Skarbca Koronnego pod koniec XVIII w. Po wybuchu wojny szkatuła została ukryta w posiadłości Czartoryskich w Sieniawie, ale Niemcy dzięki informacjom uzyskanym od lokalnego młynarza, z pochodzenia Niemca, szybko odnaleźli kryjówkę. Z 73 obiektów po rabunku pozostało niespełna dziesięć. Według prof. Jana Pruszyńskiego szacunkowa wartość rynkowa dzieł sztuki zagrabionych przez Niemców i Rosjan w Polsce w latach 1939–1945 wynosi 30 mld dolarów.

Dewastacja polskiej nauki podczas II wojny światowej

Niemcy z determinacją niszczyli i rabowali książki i archiwalia. Było to dla nich bardzo ważne w kontekście zaplanowanej degradacji kulturalnej społeczeństwa polskiego. Biblioteki naukowe padały głównie ofiarą grabieży i destrukcji, natomiast zwykłe biblioteki, np. szkolne, po prostu unicestwiano. Mniej cenne książki gromadzono też w wielkich składnicach, przetrzymując je tam w nieładzie i fatalnych warunkach. Tylko w Poznaniu w owych składnicach zgromadzono około 3 mln tomów, z których co najmniej jedna trzecia spłonęła w wyniku nalotu alianckiego w maju 1944 r. Według Barbary Bieńkowskiej („Straty bibliotek polskich w czasie II wojny światowej", Warszawa 1994) w 1939 r. w różnego rodzaju książnicach w Polsce znajdowało się ponad 50 mln tomów. Z tego utracono aż dwie trzecie. Najboleśniejsze były straty rękopisów, cymeliów muzycznych, kartograficznych oraz ikonograficznych. W zasadzie każdy zniszczony obiekt tego rodzaju stanowi olbrzymią lukę w zasobie narodowym, ponieważ nie ma szansy go odtworzyć. Z grupy najcenniejszych starych druków (inkunabułów) straciliśmy 2349 pozycji, z czego prawie 20 proc. nie ma odpowiedników w naszych zbiorach, a niektóre można zaliczyć do białych kruków w skali światowej.

Bezcenne dokumenty czy dzieła sztuki bardzo często ginęły wraz z budynkami, w których je przechowywano – działania wojenne i okupacja niemiecka były także zabójcze dla zabytków architektury, a straty w tej kategorii ocenia się na 43 proc. Wśród zabytków całkowicie zniszczonych znalazły się 23 budowle romańskie, 1937 budowli gotyckich, 811 renesansowych oraz 3800 barokowych i rokokowych. Zniszczono również kilkaset cennych pomników.

Ilu mieszkańców straciła Warszawa w czasie II wojny światowej

Niemal całkowite zniszczenie Warszawy i wymordowanie ponad połowy jej mieszkańców (ok. 700 tys. – tyle, co łączne straty wojenne w ludziach Wielkiej Brytanii i USA!) nie ma odpowiednika w żadnym innym wydarzeniu w historii ludzkości. Wprawdzie już wcześniej unicestwiano całe miasta, ale nigdy na taką skalę i nigdy nie dotyczyło to jednego z największych miast europejskich. W żadnym innym mieście nie zniszczono tylu cennych dzieł sztuki i architektury. Mieszkańców, którzy przeżyli powstanie, wypędzono; wśród gruzów ukrywała się jedynie garstka robinsonów. Warszawa już nigdy nie odzyskała charakteru, wyglądu i tożsamości ukształtowanej przez siedem wieków istnienia. Do dzisiaj w tkance miejskiej, zwłaszcza w śródmieściu, widać liczne blizny i niezaleczone rany po wojennym kataklizmie.

Już podczas oblężenia stolicy we wrześniu 1939 r. Niemcy z premedytacją zniszczyli około 10 proc. zabudowy. Symbolicznym świadectwem ich barbarzyństwa było zbombardowanie Zamku Królewskiego, którego los został przypieczętowany kilka lat później podczas powstania – obrabowane ruiny na początku września 1944 r. wysadzono w powietrze. Kolejnym tragicznym rozdziałem w historii Warszawy była likwidacja getta, podczas której zajmowany przez nie obszar całkowicie wyburzono, dewastując kolejne 12 proc. zabudowy miasta. Podczas powstania warszawskiego Niemcy w wyniku ostrzału artyleryjskiego i nalotów zamienili w ruiny 25 proc. zabudowy, m.in. zrównali z ziemią Starówkę. Prawdziwa katastrofa nastąpiła jednak po zakończeniu walk. Od października 1944 r. do połowy stycznia 1945 r. niemieccy zbrodniarze w sposób zaplanowany i niezwykle dokładny rabowali i burzyli wyludnione miasto. To właśnie w tym okresie zniszczono największą część tkanki miejskiej (ok. 30 proc.). Stało się to za milczącą aprobatą Sowietów, którzy z opanowanego już wtedy lewego brzegu Wisły biernie obserwowali zagładę Warszawy.

Niemcy opracowali specjalną metodologię działań niszczycielskich. Najpierw wszystkie budynki mieszkalne, przemysłowe i użyteczności publicznej ogołacano ze wszystkiego, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. Według wyliczeń Czesława Madajczyka od połowy sierpnia do połowy grudnia 1944 r. wywieziono z Warszawy 26 319 wagonów wypełnionych wyrobami, surowcami i urządzeniami przemysłowymi; 3240 wagonów z produktami rolnymi oraz 850 ciężarówek ze zrabowanym mieniem. Po zakończeniu rabunku do akcji wkraczali podpalacze z tzw. Brandkommanda. Jeśli ogień nie strawił wszystkiego, podpalano obiekt raz jeszcze. Wypalone ruiny były wysadzane w powietrze przez tzw. Sprengkommanda.

Najbardziej szokująca jest nie tyle wielkość strat materialnych (choć i tak nieporównywalna z niczym innym), ile jakość i wartość tych strat – Warszawa utraciła 90 proc. dóbr kultury narodowej, a trzeba pamiętać, że ze względu na historię i stołeczność były to dobra bezcenne i kluczowe dla naszej kultury i tożsamości. Jeszcze w czasie powstania, po upadku Starówki, z premedytacją spalono Bibliotekę Ordynacji Zamojskiej, Archiwum Główne, Archiwum Akt Dawnych oraz Archiwum Skarbowe. 25 października spalono gmach Biblioteki Ordynacji Krasińskich, a w nim najcenniejsze rękopisy, inkunabuły i starodruki z warszawskich bibliotek. Na początku listopada unicestwiono Archiwum Akt Nowych i warszawskie Archiwum Miejskie, a w grudniu wysadzono pałac Brühla (jeden z najcenniejszych stołecznych pałaców) oraz sąsiadujący z nim pałac Saski, a także spalono pałac Łazienkowski. 16 stycznia, dzień przed wkroczeniem Sowietów, spalono Bibliotekę Publiczną m.st. Warszawy. To tylko kilka przykładów, w zasadzie każdego dnia niszczono jakiś cenny zabytek lub zbiory.

Polska nigdy nie otrzymała od Niemiec (nie mówiąc już o Rosji) odszkodowań, które pokryłyby choćby połowę strat i zniszczeń wojennych. Nie można za nie z pewnością uznać przejęcia zrujnowanych przez Armię Czerwoną tzw. Ziem Odzyskanych, kilku ochłapów, które ZSRR przekazał Polsce w ramach rozliczania reparacji wojennych pozyskiwanych od Niemiec, czy śmiesznych kwot wypłaconych na początku lat 90. Tymczasem według dość ostrożnych szacunków łączne straty poniesione przez Polskę w mieniu gospodarczym, kulturalnym oraz wymiarze demograficznym ze strony Trzeciej Rzeszy szacuje się nawet na bilion dolarów! W moim mniemaniu Polska ma więc pełne moralne i formalne prawo żądać od bogatych i silnych gospodarczo Niemiec wypłacenia należnych nam od dawna reparacji wojennych, chociażby za niemal całkowicie zniszczoną, obrabowaną i wymordowaną Warszawę. ©?

Potop (1655–1660) oraz najazd hitlerowski i sowiecki podczas ostatniej wojny światowej to z całą pewnością dwa najbardziej destrukcyjne wydarzenia w naszych dziejach, obfitujące w nieodwracalne straty. O grabieżach szwedzkich pisałem w poprzednim numerze, ten artykuł jest zaś próbą choćby częściowego przedstawienia kataklizmu z lat 1939–1945. Częściowego, ponieważ skala i złożoność problemu jest tak duża, że zdecydowanie wykracza poza ramy tego tekstu. Znaczną komplikacją jest choćby fakt, że wojna spowodowała poważne zmiany terytorialne i ustrojowe. Co prawda wiele cennych dla polskiej kultury i historii dzieł znajdujących się na obszarze wschodnich województw II RP nie uległo zniszczeniu, ale straciliśmy je bezpowrotnie w wyniku zaboru połowy terytorium przez ZSRR, co dodatkowo nie pozwoliło precyzyjnie oszacować strat poniesionych na tym obszarze. Kataklizm, który dotknął Polski podczas II wojny światowej, był wieloaspektowy: demograficzny, ustrojowy, terytorialny i materialny. Skupię się głównie na zniszczeniach i grabieżach, jakich dopuścił się okupant niemiecki, ponieważ były one szczególnie dotkliwe dla narodu polskiego.

Pozostało 94% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1003
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999