Przygotowania do budowy wielkiego krzyża, który ze wzgórza Zlatište ma górować nad stolicą Bośni i Hercegowiny, trwały już od pewnego czasu. Jednak oficjalnie plan przedstawił w ubiegłym tygodniu inicjator przedsięwzięcia Branislav Dukić, prezes stowarzyszenia byłych więźniów narodowości serbskiej (Serbowie twierdzą, że było ponad 500 obozów, w których więziono ich rodaków).
Poinformował on, że gotowa jest już dokumentacja techniczna krzyża, który będzie miał 26 metrów wysokości i 18 metrów szerokości. Ma on upamiętniać ponad 6 tysięcy bośniackich Serbów z Sarajewa i okolic, którzy zginęli podczas wojny domowej w latach 1992–1995. Nazwiska wszystkich poległych mają się znaleźć na cokole krzyża-pomnika. Obok stanąć ma też prawosławna cerkiew.
Milorad Dodik, premier Republiki Serbskiej w ramach federacji Bośni i Hercegowiny, jeszcze jesienią zeszłego roku zapewnił, że podległe mu władze udzielą inicjatorom budowy pomnika wszelkiej pomocy. O ich przychylności świadczy zresztą przyjęta w listopadzie decyzja rządowej Komisji ds. Nieruchomości, która bez problemów przekazała na ten cel działkę o powierzchni ponad tysiąca metrów kwadratowych.
Plany budowy pomnika wzburzyły Bośniaków. Przede wszystkim uważają oni, że to ich społeczność w największym stopniu ucierpiała wskutek trwającego 44 miesiące oblężenia, a Serbowie byli głównymi sprawcami śmierci 11 540 osób, które zginęły w mieście od kwietnia 1992 r. do lutego 1996 r.
Dowodzona przez gen. Ratko Mladicia armia Serbów bośniackich (przy wsparciu armii byłej Jugosławii) prawie codziennie ostrzeliwała odcięte od świata miasto z okolicznych wzgórz. Także ze Zlatišta.