Bohater filmu, tytułowy Romek Wróbel, to bardzo zwyczajny facet. Wiejski listonosz, który zna wszystkich w swoim rejonie, ale żyje samotnie. I właściwie jest mu z tym dobrze. Ma dwie pasje. Namiętnie czyta encyklopedię oraz gra w miejscowej drużynie piłkarskiej. Choć w tej drugiej dziedzinie przestaje mu się wieść.
Zbliża się do czterdziestki, ma na bakier z trenerem, który co najwyżej zaprasza go za jakiś czas do drużyny seniorów. Siedzi więc na ławce rezerwowych, kiedy jego koledzy walczą. To dla niego upokorzenie.
Czytaj więcej
W konkursie głównym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni znalazło się 16 tytułów
Gwałtowne zmiany w życiu wiejskiego listonosza
Wróbel nigdy nie miał łatwo. Gdzieś w domowym archiwum zostały zdjęcia malucha z ojcem, matką. Ale jego rodzice zginęli w wypadku. Dziadek? Nigdy losem dziecka się nie zainteresował. Chłopiec trafił do bidula. Gdy wyszedł, urządził się na wsi, jakoś żył. Nie wyobrażał sobie niczego innego.
Jednego dnia odebrał telefon. Dziadek odnalazł się u sióstr zakonnych. Ma alzheimera, niewiele już do niego dociera, ale zakonnice nie mogą go dłużej trzymać. Dlatego odszukały Wróbla. „Nie mogę go do siebie zabrać” – mówi przerażony mężczyzna. A jednak zabiera starego człowieka, którego przedtem nigdy nie poznał. Bo co ma zrobić? „Lubisz kakao? – to pierwsze zdanie wypowiedziane przez niego do dziadka w domu. Nie lubi. Chleba z miodem, który codziennie Wróbel je na śniadanie, też nie.