Nowa Zelandia. Kontrowersyjne polowanie na koty. Zginęły setki zwierząt

Ponad 1500 osób wzięło udział w kontrowersyjnym polowaniu na zdziczałe koty w Nowej Zelandii. Wśród polujących prawie jedną trzecią stanowiły dzieci. Zginęło 370 zwierząt

Publikacja: 02.07.2024 22:50

Nowa Zelandia. Kontrowersyjne polowanie na koty. Zginęły setki zwierząt

Foto: Stock Adobe

amk

Konkurs był częścią corocznego wydarzenia, podczas którego mieszkańcy North Canterbury zbierają datki na rzecz lokalnej szkoły i potrzebujących.

Dotychczas polowano na oposy, szczury, gronostaje i fretki, uznawane w Nowej Zelandii za najgroźniejsze szkodniki. Organizator wydarzenia Matt Bailey powiedział, że dodano kategorię, aby pomóc w leczeniu zdziczałych kotów, które zagrażają rodzimej faunie i przenoszą choroby, które narażają zwierzęta gospodarskie na ryzyko. Nagroda pieniężna w wysokości 500 dolarów nowozelandzkich przypada myśliwemu, który zabije największą liczbę kotów, a zabójca największego kota otrzyma nagrodę w wysokości 1000 dolarów. Wygrał mężczyzna, który zabił 65 zwierząt.

W tym roku w polowaniu  wzięło udział nieco ponad 1500 osób, w tym około 440  w wieku poniżej 14 lat. Teoretycznie nie mogły w nim wziąć udziału dzieci poniżej 14 roku życia, ale na nagraniu wideo udostępnionym przez protestujących z Ruchu Ochrony Zwierząt widać małe dziecko przeciągające martwego kota po torze przeszkód.

Czytaj więcej

Nowa Zelandia wytępi koty?

Jak polujący odróżniają dzikie koty od domowych

Zdziczałe koty należy najpierw złapać w pułapkę, aby można było je zidentyfikować jako zdziczałe, a następnie zabić przy użyciu karabinu o kalibrze co najmniej .22. Polowanie jest ograniczone do obszarów poza obszarami mieszkalnymi, a pułapki ustawione są w odległości co najmniej 10 km. Bailey stwierdził że ​​łatwo jest odróżnić koty dzikie od domowych. Te dzikie, jego zdaniem, są jak "diabeł na amfetaminie".

Domowe koty rozpoznaje się na podstawie obróżęk i oddaje właścicielom.

Martwe koty wrzucane są do jam na odpady, gdzie wyrzucano inne martwe zwierzęta hodowlane, a skóry niektórych kotów były garbowane i sprzedawane na pokazach.

Jeden punkt wspólny: ograniczanie populacji

Myśliwi i organizacje zajmujące się prawami zwierząt mają wspólny obszar: wzywają do położenia większego nacisku na odpowiedzialne posiadanie kotów.

Czytaj więcej

Nowa Zelandia: Zakażą kotów? "Urodzeni zabójcy"

Partia Sprawiedliwości wobec Zwierząt stwierdziła, że ​​należy zbadać alternatywne metody zarządzania populacjami kotów, w tym programy od pułapki do kastracji. „Jeśli naprawdę zależy nam na ochronie ptaków i dzikiej przyrody, trzeba, aby poszczególne osoby wzięły odpowiedzialność za swoje koty poprzez kastrację, aby zapobiec nieplanowanym ciążom  i późniejszemu wyrzucaniu niechcianych miotów” – stwierdzono.

Punktem spornym jest metoda ograniczania populacji kotów. Według obrońców praw zwierząt, polowanie jest metodą okrutną, znieczula dzieci na przemoc wobec zwierząt i naraża koty domowe.

Organizator się nie przejmuje

Organizator wydarzenia Matt Bailey wierdzi, że „nie przejmuje się zbytnio ludźmi, którzy nie rozumieją, ani zbytnio nie przejmuje się ich uczuciami”.

Twierdzi, że  dzieci na obszarach wiejskich dorastają w środowisku, w którym poluje się na zwierzęta, oskórowuje je, przetwarza i zjada.  - To zwyczajne życie na wsi - mówi Bailey.

Sam zabija około 40 kotów  rocznie ze względu na ryzyko, że koty przeniosą choroby na jego farmę.

Zdziczałe i domowe koty stanowią poważne zagrożenie dla różnorodności biologicznej i rodzimej przyrody Nowej Zelandii. Drapieżniki polują na  ptaki, jaszczurki, nietoperze i owady. Jednak kwestia ich kontroli wywołuje zagorzałą debatę w Nowej Zelandii, która ma jeden z najwyższych na świecie wskaźników posiadania kotów na mieszkańca, a prawie połowa gospodarstw domowych posiada jednego kota.

Organizacje zajmujące się ochroną przyrody regularnie wzywają do włączenia zdziczałych kotów do jednego z najbardziej ambitnych na świecie programów zwalczania szkodników, którego celem jest wyeliminowanie wszystkich oposów, szczurów, gronostajów i fretek do roku 2050.

Konkurs był częścią corocznego wydarzenia, podczas którego mieszkańcy North Canterbury zbierają datki na rzecz lokalnej szkoły i potrzebujących.

Dotychczas polowano na oposy, szczury, gronostaje i fretki, uznawane w Nowej Zelandii za najgroźniejsze szkodniki. Organizator wydarzenia Matt Bailey powiedział, że dodano kategorię, aby pomóc w leczeniu zdziczałych kotów, które zagrażają rodzimej faunie i przenoszą choroby, które narażają zwierzęta gospodarskie na ryzyko. Nagroda pieniężna w wysokości 500 dolarów nowozelandzkich przypada myśliwemu, który zabije największą liczbę kotów, a zabójca największego kota otrzyma nagrodę w wysokości 1000 dolarów. Wygrał mężczyzna, który zabił 65 zwierząt.

Pozostało 84% artykułu
Społeczeństwo
Facebook i TikTok dozwolone od lat 16? Ustawa jest już w australijskim parlamencie
Społeczeństwo
Rosji brakuje pieniędzy na wojnę. Ale noworoczne imprezy będą huczne
Społeczeństwo
Samolot trafiony pociskiem. Ewakuowano pasażerów
Społeczeństwo
Agenci z Białorusi są w Polsce. Pokazujemy, jak działa wywiad Aleksandra Łukaszenki
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Społeczeństwo
Ujawniamy, jak Aleksander Łukaszenko umieścił agentów w Polsce